Poranek maklerów: Szalona wyprzedaż banków w USA

Wczoraj giełdy na świecie poddały się oczekiwaniu na dzisiejsze dane z rynku pracy w USA i kreśliły scenariusze wzrostu stóp procentowych Fedu. To przełożyło się na wyceny amerykańskich banków, a indeks S&P 500 Banks spadł aż o 6,6 proc.

Publikacja: 10.03.2023 09:10

Poranek maklerów: Szalona wyprzedaż banków w USA

Foto: Michael M. Santiago

W Warszawie przy spadających nieznacznie obrotach do 800 mln zł na całym rynku, WIG20 zniżkował o 1,3 proc. Obronną ręką wyszły wskaźniki małych i średnich spółek. Główne europejskie indeksy spadały mniej, a DAX nawet zarobił ułamek procenta. W USA duże przeceny. S&P 500 spadł o 1,9 proc., a Nasdaq Composite o 2,1 proc. W piątek w Tokio Nikkei 225 zniżkował o 1,7 proc., a Shanghai Composite o 1,4 proc.

Dziś raport o bezrobociu w USA. 14:30.

Od akcji amerykańskich banków powiało strachem

Kamil Cisowski, DI Xelion

Pomimo nienajlepszych nastrojów na starcie, czwartkowa sesja miała przebiegać w miarę spokojnie po zakończeniu wystąpień J. Powella przed Kongresem, a przed dzisiejszymi danymi z rynku pracy, które mogą scementować oczekiwania na podwyżkę o 50 pb. podczas marcowego posiedzenia Fedu. Sesja europejska de facto tak wyglądała – główne indeksy wyznaczyły lokalne minima w ciągu trzech pierwszych godzin handlu, później z różnym powodzeniem starały się wygenerować odbicie. DAX zamknął się symbolicznym plusem (+0,01%), na pozostałych najważniejszych rynkach zobaczyliśmy spadki od -0,12% (CAC 40) do -0,72% (FTSE MiB).

WIG20 spadł w czwartek o 1,34%, ale mWIG40 zyskał 0,75%, a sWIG80 0,21%. Głównym obciążeniem głównego indeksu były Orlen (-2,58%) i KGHM (-3,25%), które odpowiadały za większość różnicy między dużymi a średnimi spółkami, ale mocno przeceniało się także LPP (-2,85%), a czołówka sektora bankowego, przede wszystkim PKO (-1,93%) i Pekao (-1,62%), przeceniała się silniej niż mniejsze podmioty. W dniu, w którym liderem była energetyka (+1,67%), PGE (+1,66%), choć najsilniejsze w głównym indeksie, nie miało na niego porównywalnego wpływu do wzrostów Enei (+4,69%) w mWIG-u. Innymi motorami jego dobrego zachowania były Inter Cars (+2,50%), Budimex (+2,47%) i Asbis (+7,80%).

Rozpoczynająca się od wzrostów sesja w USA zakończyła się gwałtowną wyprzedażą, która sprowadziła S&P 500 1,85% niżej, Nasdaqa 2,05% niżej oraz dawno nie widzianym wzrostem VIX o 18%. W momencie, gdy łatwość, z którą rynek przechodził do porządku dziennego nad prognozami dalszego wydłużania cyklu podwyżek, zaczynała budzić coraz większe wątpliwości, otrzymaliśmy wyraźne przypomnienie jego potencjalnych konsekwencji. Wczorajsza sesja przyniosła największą wyprzedaż amerykańskich banków od 2020 r. – indeks S&P 500 Banks spadł o 6,57%.

Po załamaniu Silvergate Capital, które zostało potraktowane jako manifestacja problemów branży krypto, w poważne tarapaty wpadła kolejna instytucja, tym razem związana z sektorem technologicznym. SVB Financial, właściciel Silicon Valley Bank, stracił przeszło 60% kapitalizacji po informacjach, że w związku z odpływem depozytów spółka została zmuszona do sprzedaży części aktywów, która przyniosła stratę na poziomie 2 mld zł. Choć kłopot dotyczy na razie głównie drugoligowych banków wyspecjalizowanych w obsłudze branż poturbowanych przez pęknięcie COVID-owej bańki, ma znacznie szerszy charakter. Sektor bankowy jest obecnie posiadaczem gigantycznej ilości amerykańskiego długu, który w wyniku agresywnych podwyżek stóp przez Fed przyniósł mu olbrzymie i cały czas rosnące niezrealizowane straty. Zasady księgowe pozwalają nie uwzględniać ich w wynikach, tak długo jak obligacje traktowane są jako „trzymane do zapadalności”. Gdy jednak z jakiegoś powodu odpływ depozytów wymusza konieczność ich sprzedaży, sytuacja ulega diametralnej zmianie. Na koniec lutego wartość niezrealizowanych strat z obligacji w sektorze bankowym sięgała według FDIC 620 mld USD wobec zaledwie 8 mld USD rok wcześniej – w samym Bank of America wartość rynkowa długu księgowanego we wspomniany powyżej sposób była 109 mld USD niższa niż nominalna. Oczywiście najwięksi gracze na rynku znajdują się w zupełnie innej pozycji płynnościowej niż SVB, ale spadek kapitalizacji czterech największych banków w USA o 52 mld USD podczas wczorajszej sesji przypomina, że wydarzenia na rynku długu mają swoje skutki.

Po gwałtownej przecenie na Wall Street oraz silnych spadkach rentowności obligacji w USA (w przypadku 2-latek zobaczyliśmy ruch o 25 pb.) dzisiaj widzimy gwałtowny wzrost awersji do ryzyka na rynkach azjatyckich i kontynuację spadków notowań amerykańskich kontraktów futures. Czeka nas zapewne bardzo trudna sesja w Polsce i Europie, na godzinę przed rozpoczęciem handlu można zakładać przecenę na otwarciu o półtora do dwóch procent. Dzień może oczywiście potoczyć się bardzo różnie w zależności od dzisiejszych danych z rynku pracy, wciąż mamy nadzieję, że potwierdzenie, iż styczniowe liczby to anomalia, przyniesie wsparcie dla rynków w dalszej części handlu.

Dominowała podaż

Paweł Śliwa, BM mBanku

Wczorajsza sesja nie rozpieszczała inwestorów. Kolor czerwony wskazuje na dominację podaży, która zagościła niemal w każdym kraju. W przypadku Europy spadki nie były znaczące, gdyż rzadko kiedy przekraczały 1%. Negatywnie wyróżnia się tutaj Wiedeń z wynikiem -1,47%. Po drugiej stronie były byki, które najbardziej rozbrykały się w Grecji. Tamtejszy ATHEX COMP zamknął się z wynikiem 0,64%.

Mnie najbardziej interesuje wynik FTSE 100. Brytyjskie spółki z tego indeksu w poprzednich tygodniach pokazały siłę, tworząc nowy szczyt. Pozwalało to z optymizmem patrzeć w przyszłość, pod warunkiem. że cena tego indeksu zamieni opór we wsparcie. Cena zamknięcia to 7879 punktów, czyli mniej o 0,63 punktu procentowego niż dzień wcześniej. Taki wynik nie ułatwia zadania aktualnemu trendowi.

Niemiecki DAX znalazł się w grupie indeksów zyskujących na wartości. Wzrosty to 1,34 punktu, czyli w wartościach procentowych skromne 0,01%. To znacząco za mało, aby pokonać tygodniowy opór skupiony wokół ceny 15700 punktów. Jest to realna przeszkoda przed atakiem na nowy szczyt. Martwić może, że bieżąca korekta rozbudowuje się w czasie, tworząc konsolidację pomiędzy powyższym oporem i wsparciem 15200 punktów. Jeżeli popyt nie weźmie się do pracy i nie utworzy nowego impulsu wzrostowego, to pojawi się pytanie, czy nie tworzy się faza dystrybucji. Przed takim wnioskiem broni wzrostowa linia trendu. To ona narzuca perspektywę i zmusza do dobierania argumentów korzystnych dla byków.

Czwartek to kolejny dzień wyprzedaży na parkietach w USA. Co ważne nie są to symboliczne wartości. Dla przykładu DJIA tworzy czerwoną świecę, podobną do tej ze środy. Przekłada się to na spadki o 1,66%. Przesądza to o losie konsolidacji o wysokości 2000 punktów. Przełamanie dolnego ograniczenia 32600 punktów sprawia, że trudno ten obszar traktować jako zwykłą korektę. Widać to dobrze na wskaźniku MACD, który wszedł w ujemne wartości, co nie wróży nic dobrego na kolejne dni. Warto przypomnieć, że w sierpniu 2022 roku rozpoczęła się znaczna wyprzedaż na tym indeksie mniej więcej z tych samych poziomów. Jeżeli byki nie wykorzystają potencjału równych liczb, czyli wsparcia 32000 punktów i 31000 punktów, to trudno będzie zatrzymać spadki.

Technologiczny parkiet utrzymuje kierunek i dynamikę zgodna ze starszym bratem. Notowania Nasdaq 100 zakończyły wczorajszy dzień poniżej 12000 punktów. Sprawia to, że ze wzrostów z początku tego miesiąca niewiele zostaje. Trudno tutaj szukać optymizmu. Nie można jednak zapomnieć, że w styczniu przełamana została linia trendu spadkowego opisująca notowania z roku 2022.

Z polskich indeksów tylko mWIG40 i sWIG80 pokazały plusy. Reszta głównych indeksów zawierała się w przedziale -0,74% a -1,53%. W zależności od horyzontu czasu naszej analizy można to różnie interpretować. W przypadku WIG20 na wykresach godzinowych, ostatnie trzy dni spadków są bliźniacze do tych z okresu 1-2 marca. Tworzy to mały kanał, o którym była mowa we wczorajszym komentarzu. Ważnym oporem są szczyty 1880 punktów. Tworzą one powtarzalny wzorzec, gdzie podaż powróciła na parkiet po kilku dniach nieobecności. Na wykresie dziennym wygląda to, jak obrona początku ostatniego impulsu spadkowego z połowy lutego. Dopóki zielone świece nie pokonają tej bariery, to trudno będzie bykom zdobyć nowe terytoria. W teorii zadanie to nie powinno być trudne, jeżeli spojrzymy na strefę 1790 punktów. Utworzenie dołka w miejscu przełamanego szczytu, to zaproszenie do kontynuacji wzrostów rozpoczętych w październiku ubiegłego roku. Jednak dwie wymienione ceny oddalone od siebie o 90 punktów, tworzą obszar niepewności. Potęgowany jest on spadkiem zmienności trwającym od początku tego roku. Wtedy powstał ostatni kluczowy szczyt, czyli 1955 punktów. Wczorajsze spadki na WIG20 zmuszają do czujności i dopuszczenia scenariusza ponownego testu lutowego dołka 1786 punktów. Po reakcji inwestorów na to wsparcie, dowiemy się o dalszej przyszłości spółek wchodzących w skład tego indeksu.

Relatywna słabość blue chips

Adam Stańczak, DM BOŚ

Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się spadkami głównych indeksów. WIG20 stracił 1,34 procent przy spadku indeksu szerokiego rynku WIG o 1,23 procent. Lepiej poradziły sobie spółki o średniej i małej kapitalizacji. W efekcie mWIG40 zyskał 0,75 procent przy zwyżce sWIG80 o 0,21 procent. Wyniki indeksów wskazują, iż relatywna słabość blue chips położyła się cieniem na wyniku całego rynku. W istocie w WIG20 przeceniło się 75 procent spółek przy 25 procentach drożejących, gdy oddech całego rynku przecenił tylko 45 procent spółek przy 40 drożejących i 15 procent bez zmiany ceny. Na plan pierwszy wybiły się spadki KGHM i PKN Orlen oraz zwyżka Dino. Na trzy walory przypadło blisko 350 mln złotych obrotu przy 600 mln złotych ugranych w WIG20 i 800 mln złotych na całym rynku. Przechylenie aktywności w stronę pojedynczych walorów i niski obrót na całym rynku wskazują, iż mimo przeceny układ sił był ciągle konsolidacyjny. Niepokoić może fakt, iż rynek nie zdołał dziś odpowiedzieć na impuls wzrostowy z giełd bazowych, które szukały korekty ostatniej słabości dzięki gorszym od oczekiwań i lepszym dla ryzyka danymi o liczbie nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych z USA. Korelacja w spadkach i brak korelacji we wzrostach wskazują na lokalną słabość rynku.

W istocie WIG20 był najgorszym indeksem z kilkudziesięciu indeksów światowych. Jutro warto jednak liczyć się z powrotem korelacji ze światem, wrażliwości na relację złotego z dolarem i ruchy cen surowców. Każdy z tych elementów będzie odpowiadał na wymowę danych z rynku pracy w USA, które jawią się jako jeden z kluczowych raportów makro, na bazie którego inwestorzy będą pozycjonowali się pod marcowe posiedzenie FOMC i na nowo wyceniali przyszłość polityki amerykańskiego banku centralnego.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego