Niemiecki DAX znalazł się w grupie indeksów zyskujących na wartości. Wzrosty to 1,34 punktu, czyli w wartościach procentowych skromne 0,01%. To znacząco za mało, aby pokonać tygodniowy opór skupiony wokół ceny 15700 punktów. Jest to realna przeszkoda przed atakiem na nowy szczyt. Martwić może, że bieżąca korekta rozbudowuje się w czasie, tworząc konsolidację pomiędzy powyższym oporem i wsparciem 15200 punktów. Jeżeli popyt nie weźmie się do pracy i nie utworzy nowego impulsu wzrostowego, to pojawi się pytanie, czy nie tworzy się faza dystrybucji. Przed takim wnioskiem broni wzrostowa linia trendu. To ona narzuca perspektywę i zmusza do dobierania argumentów korzystnych dla byków.
Czwartek to kolejny dzień wyprzedaży na parkietach w USA. Co ważne nie są to symboliczne wartości. Dla przykładu DJIA tworzy czerwoną świecę, podobną do tej ze środy. Przekłada się to na spadki o 1,66%. Przesądza to o losie konsolidacji o wysokości 2000 punktów. Przełamanie dolnego ograniczenia 32600 punktów sprawia, że trudno ten obszar traktować jako zwykłą korektę. Widać to dobrze na wskaźniku MACD, który wszedł w ujemne wartości, co nie wróży nic dobrego na kolejne dni. Warto przypomnieć, że w sierpniu 2022 roku rozpoczęła się znaczna wyprzedaż na tym indeksie mniej więcej z tych samych poziomów. Jeżeli byki nie wykorzystają potencjału równych liczb, czyli wsparcia 32000 punktów i 31000 punktów, to trudno będzie zatrzymać spadki.
Technologiczny parkiet utrzymuje kierunek i dynamikę zgodna ze starszym bratem. Notowania Nasdaq 100 zakończyły wczorajszy dzień poniżej 12000 punktów. Sprawia to, że ze wzrostów z początku tego miesiąca niewiele zostaje. Trudno tutaj szukać optymizmu. Nie można jednak zapomnieć, że w styczniu przełamana została linia trendu spadkowego opisująca notowania z roku 2022.
Z polskich indeksów tylko mWIG40 i sWIG80 pokazały plusy. Reszta głównych indeksów zawierała się w przedziale -0,74% a -1,53%. W zależności od horyzontu czasu naszej analizy można to różnie interpretować. W przypadku WIG20 na wykresach godzinowych, ostatnie trzy dni spadków są bliźniacze do tych z okresu 1-2 marca. Tworzy to mały kanał, o którym była mowa we wczorajszym komentarzu. Ważnym oporem są szczyty 1880 punktów. Tworzą one powtarzalny wzorzec, gdzie podaż powróciła na parkiet po kilku dniach nieobecności. Na wykresie dziennym wygląda to, jak obrona początku ostatniego impulsu spadkowego z połowy lutego. Dopóki zielone świece nie pokonają tej bariery, to trudno będzie bykom zdobyć nowe terytoria. W teorii zadanie to nie powinno być trudne, jeżeli spojrzymy na strefę 1790 punktów. Utworzenie dołka w miejscu przełamanego szczytu, to zaproszenie do kontynuacji wzrostów rozpoczętych w październiku ubiegłego roku. Jednak dwie wymienione ceny oddalone od siebie o 90 punktów, tworzą obszar niepewności. Potęgowany jest on spadkiem zmienności trwającym od początku tego roku. Wtedy powstał ostatni kluczowy szczyt, czyli 1955 punktów. Wczorajsze spadki na WIG20 zmuszają do czujności i dopuszczenia scenariusza ponownego testu lutowego dołka 1786 punktów. Po reakcji inwestorów na to wsparcie, dowiemy się o dalszej przyszłości spółek wchodzących w skład tego indeksu.
Relatywna słabość blue chips
Adam Stańczak, DM BOŚ
Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się spadkami głównych indeksów. WIG20 stracił 1,34 procent przy spadku indeksu szerokiego rynku WIG o 1,23 procent. Lepiej poradziły sobie spółki o średniej i małej kapitalizacji. W efekcie mWIG40 zyskał 0,75 procent przy zwyżce sWIG80 o 0,21 procent. Wyniki indeksów wskazują, iż relatywna słabość blue chips położyła się cieniem na wyniku całego rynku. W istocie w WIG20 przeceniło się 75 procent spółek przy 25 procentach drożejących, gdy oddech całego rynku przecenił tylko 45 procent spółek przy 40 drożejących i 15 procent bez zmiany ceny. Na plan pierwszy wybiły się spadki KGHM i PKN Orlen oraz zwyżka Dino. Na trzy walory przypadło blisko 350 mln złotych obrotu przy 600 mln złotych ugranych w WIG20 i 800 mln złotych na całym rynku. Przechylenie aktywności w stronę pojedynczych walorów i niski obrót na całym rynku wskazują, iż mimo przeceny układ sił był ciągle konsolidacyjny. Niepokoić może fakt, iż rynek nie zdołał dziś odpowiedzieć na impuls wzrostowy z giełd bazowych, które szukały korekty ostatniej słabości dzięki gorszym od oczekiwań i lepszym dla ryzyka danymi o liczbie nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych z USA. Korelacja w spadkach i brak korelacji we wzrostach wskazują na lokalną słabość rynku.