Jeśli ktoś liczył na większe emocje na GPW na starcie nowego tygodnia i zarazem miesiąca, może po poniedziałku czuć niedosyt. Najważniejszą informacją po sesji jest jednak to, że większość indeksów zakończyła dzień nad kreską.
Byki od początku dnia próbowały swoich sił. WIG20 zaczął dzień od wzrostów, które już w pierwszych minutach sięgały około 1 proc. W miarę upływu czasu sytuacja na GPW zaczęła się jednak komplikować. Wzrosty, które były widziane w pierwszej fazie notowań, szybko odeszły w zapomnienie. Indeks największych spółek już w drugiej godzinie handlu znalazł się pod kreską. Do kupowania akcji z pewnością nie zachęcał odczyt przemysłowego indeksu PMI za lipiec. Wyniósł on 42,1 pkt. To już trzeci miesiąc z rzędu, kiedy nie przekracza on 50 pkt.
Na szczęście niedźwiedzie też nie bardzo miały pomysł, jak rozegrać poniedziałkową sesję. Niby zyskały przewagę, ale byki nie dały się zepchnąć do głębokiej defensywy. Zamiast więc wyraźnych ruchów mieliśmy przeciąganie liny. Podobnie sytuacja wyglądała na innych europejskich parkietach. Tam też, mimo nie najlepszych odczytów PMI, podaż nie była w stanie mocniej przycisnąć. W drugiej połowie dnia uwaga znów skupiła się na tym, co zrobią Amerykanie. Ci, co prawda, zaczęli dzień na minusie, ale szybko byki wyprowadziły kontrę i w momencie, w którym kończył się handel na GPW, amerykańskie wskaźniki były już na plusie. To zmobilizowało także kupujących w Warszawie. WIG20 na ostatniej prostej znów złapał wiatr w żagle i kolejna wzrostowa sesja stała się faktem. Ostatecznie indeks największych spółek urósł 0,9 proc. Kolor zielony zawitał także w sektorze małych spółek. Wskaźnik sWIG80 urósł 1,3 proc. Gorzej wypadł mWIG40, który spadł 0,4 proc., ale też trzeba pamiętać, że w piątek zyskał on na wartości aż 4,3 proc.