"WIG20 oddał wczorajszą zwyżkę, ponieważ inwestorzy wystraszyli się zrewidowanych danych o PKB w USA. Ironia losu, że ta sama publikacja przed miesiącem wywołała euforyczną reakcję" - poinformował Emil Szweda, analityk Open Finance.
Według niego, już rano sprawy nie wyglądały dobrze, ponieważ rynek spodziewał się, że amerykańskie indeksy powalczą poprzedniej nocy o nowe maksima. "Te nie tylko nie zostały ustalone (przez S&P), ale nie udało się nawet utrzymać zdobyczy z początku sesji, co zaowocowało minusowym otwarciem na wielu rynkach europejskich" - podkreślił.
Jego zdaniem, później inwestorzy ociągali się z decyzjami czekając na zweryfikowaną dynamikę PKB w USA za trzeci kwartał. "Dane były złe - nie o 3,5%, lecz o 2,8% wzrósł PKB. I choć oczekiwano wyniku niewiele lepszego (2,9%) to interpretacja poszczególnych składowych nie nastrajała optymizmem. Gdyby nie sprzedaż zapasów, dynamika wyniosłaby 1,9%. Słabiej niż w pierwszym odczycie wypadli konsumenci (odpowiedzialni przecież za 2/3 amerykańskiego PKB), słabiej wypadła także branża budowlana (poza budownictwem mieszkaniowym)" - ocenił Szweda.
Rynki zareagowały nerwowo, WIG20 stracił 30 punktów niemal w jednej chwili, poinformował i dodał, że dopiero publikowany o 16-tej indeks nastrojów konsumentów mierzony przez Conference Board zdołał poprawić nieco humory, bo wzrósł bardziej niż oczekiwano.
"Dzięki tej publikacji WIG20 odrobił od dołka 10 punktów, ale nie zmienia to oceny całej sesji jako nerwowego spektaklu, a indeks blue chips zszedł poniżej wczorajszego otwarcia" - podsumował.