WIG20 zyskał w ciągu tych 3 miesięcy jedynie 4,5 proc. wobec 9 proc. w IV kw. 2009, 17,7 proc. w III kw. 2009 i 23,2 proc. w II kw. 2009.
Widać tu wyraźne słabnięcie dynamiki wzrostu z kwartału na kwartał, ale z drugiej strony w 15-letniej historii tego indeksu cztery kolejne wzrostowe kwartały zdarzyły się jedynie pomiędzy II kw. 2003 a I kw. 2004 (okresie z wielu względów podobnym do obecnego) oraz w najbardziej niesamowitym okresie na GPW (jeśli nie liczyć lat 1992-1994) pomiędzy III kw. 2004 a II kw. 2007 r., kiedy to ten indeks zwyżkował przez 12 kolejnych kwartałów. Na podobieństwo obecnej sytuacji do tej z wiosny 2004 roku wskazuje nie tylko zachowanie indeksów, ale również np. fakt, że marcowa wartość ISM Manufacturing obrazującego poziom koniunktury w przemyśle przetwórczym USA osiągnęła wartość najwyższą właśnie od 2004 roku.
Miniony tydzień był ósmym z rzędu wzrostowym tygodniem WIG20. W przeszłości z równie długą sekwencją tygodniowych zwyżek tego indeksu mieliśmy do czynienia jedynie dwukrotnie. Zdarzyło się to pomiędzy majem a lipcem 2005 oraz pomiędzy marcem a majem 2006. W obu przypadkach wzrostowa sekwencja trwała 9 tygodni, po czym nadchodził spadek (niewielki i jednotygodniowy w 2005 roku, silny i kilkutygodniowy w 2006 roku). Gdyby obecny tydzień zakończył się wzrostem, można by spekulować, że przyszły tydzień "na pewno" przyniesie spadek, bo WIG20 nigdy nie był w stanie rosnąć przez 10 tygodni z rzędu. Na razie po czwartkowej sesji większe szanse są jednak na to, że to obecny tydzień będzie pierwszym od lutego tygodniem spadkowym (WIG20 zamknął przedświąteczny tydzień na 2552,5).
Z punktu widzenia układu cyklu 4-miesięcznego, którego ostatnie minima można utożsamiać z dołkami cen akcji z 25 lutego 2010, 3 listopada, 10 lipca i 17 lutego (na świecie 9 marca) 2009, wtorkowy szczyt cen akcji (2575) wydaje się być analogiczny do lokalnych maksimów z 4 grudnia, 25 sierpnia i 9 kwietnia. Jeśli ta analogia jest poprawna, to obecny spadek będzie dosyć gwałtowny (-5,5 do -8,8 proc. od szczytu), ale krótkotrwały (6-8 dni). Na podstawie tej analogii można więc oczekiwać lokalnego dołka już w okolicach przyszłego wtorku (13 kwietnia), gdzieś w pobliżu poziomu 2392 pkt (minimum z 15 marca).
Ewentualny spadek w ciągu najbliższych trzech sesji stworzyłby wrażenie formowania się na wykresie indeksu podwójnego szczytu (pierwszy szczyt w styczniu), co mogłoby przestraszyć co bardziej lękliwych spekulantów. Z przedstawionej analogii wynika jednak, że kolejne 6 tygodni po obecnej korekcie (czyli okres do drugiej połowy maja) stałby ponownie pod znakiem wzrostu cen akcji, a silniejszy spadek rozegrałby się dopiero pomiędzy końcem maja a początkiem lipca.