Jego konsekwencją jest przyjęcie, że od 2,5 miesiąca giełdy znajdują się w trendach spadkowych.
Ta diagnoza jest ewidentna w przypadku globalnego rynku, który przełamał tegoroczne dołki. Tym samym wyczerpane zostały przesłanki jednej z najbardziej skutecznych zasad giełdowych, czyli reguły 1-2-3. Mówi ona, że kształtowanie nowego trendu odbywa się w trzech krokach - po mocnym ruchu w przeciwną stronę do głównego trendu przychodzi próba powrotu do wcześniejszej tendencji. Gdy się ona załamuje i notowania przekraczają poprzednie ekstremum, można mówić o nowym trendzie na rynku. Takie podejście jest zgodne z nastawieniem inwestorów w minionych tygodniach.
W czasie zniżek od połowy kwietnia do czwartego tygodnia maja przeważały opinie, że mamy do czynienia z korektą podobną do tych, jakie występowały w okresie od wczesnej wiosny 2009 r. do kwietnia tego roku. Liczono na to, że stopniowo kupujący odzyskają grunt pod nogami i wyprowadzą notowania do nowych szczytów. Okazało się to niemożliwe. Wraz z przebiciem majowego dołka jasne się więc stało, że w najlepszym przypadku jesteśmy w korekcie kilkunastomiesięcznego ruchu w górę, a w gorszym - w początkach trwalszej tendencji spadkowej. W konsekwencji bardziej zasadne stają się pytania o to, jak głęboko sięgną zniżki, a nie jaki będzie kierunek rynku w kolejnych tygodniach.
Z bardzo wyraźnej formacji głowy z ramionami wybił się indeks cenowy S&P500. To pokazuje, że zmiana trendu dotyczy szerokiego spektrum amerykańskich spółek. Zaczęły się odwracać trendy na rynku surowców, gdzie kosztem metali przemysłowych zaczęły zyskiwać produkty rolne. To odzwierciedlenie bardziej defensywnej postawy inwestorów. W ostatnich dniach największe zniżki były udziałem sektorów informatycznego i dóbr konsumpcyjnych wrażliwych na wahania koniunktury, które ustanowiły nowe minima trendu spadkowego. Doszło do drastycznej obniżki cen frachtów, które znalazły się na najniższym poziomie od jesieni 2009 r.
To odzwierciedla mniejszy popyt na transport morski będący pochodną aktywności gospodarczej. Osłabił się dolar, wskazując na obawy o osłabienie aktywności gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Wreszcie mocno przeceniło się złoto w efekcie zagrożenia tendencjami deflacyjnymi, a negatywne reakcje na złe wiadomości gospodarcze były typowe dla trendu malejącego. W tych warunkach takie sygnały jak przełamanie przez S&P500-Financial dołków kształtowanych od sierpnia 2009 r. czy ostateczne ukształtowanie formacji głowy z ramionami na tureckim parkiecie, należy traktować jako potwierdzenie negatywnych perspektyw rynków akcji.