Odbicie było wyjątkowo silne - na giełdach w Paryżu, Madrycie i Mediolanie główne indeksy szły w górę nawet o blisko 4 proc. Skończyło się na zwyżkach mniejszych, ale też imponujących. O 3,5 proc. podskoczył madrycki IBEX-35, a najsłabszy spośród głównych europejskich indeksów niemiecki DAX zyskał 2,2 proc.W USA przed półmetkiem sesji główne indeksy zyskiwały po około 1,5 proc.
Zdaniem analityków zapał kupujących obudziły wcześniejsze spadki indeksów. Po ostatnich zjazdach akcje w Europie były bowiem najtańsze od końca maja, w Japonii od początku grudnia, a w Nowym Jorku nawet od dziesięciu miesięcy.
Znacznie zwiększyło to atrakcyjność wycen papierów - zwłaszcza w stosunku do zysków spółek, które, jak oczekują analitycy, mimo kryzysu zadłużeniowego dalej mają się szybko poprawiać. Dlaczego gracze mieliby nagle przypomnieć sobie o wynikach spółek? A choćby dlatego, że sezon publikacji raportów za II kwartał startuje w USA już w poniedziałek. I prognozy są dobre - zyski firm z S&P 500 wzrosły prawdopodobnie o jedną trzecią. Podobnie mają się zwiększyć w całym bieżącym roku.
Wyśmienitych nastrojów przez pewien czas nie popsuła nawet publikacja słabszego, niż prognozowano, indeksu ISM dla amerykańskiego sektora usług. Wskaźnik ten spadł w maju mocniej, niż oczekiwali analitycy. Jest to o tyle istotne, że usługi mają nawet 90-proc. udział w PKB USA. Słabe dane makro i wciąż duże obawy związane z długami strefy euro, przesądziły jednak o słbszym finale nowojorskich sesji. S&P 500 zyskał 0,5 proc.
Reakcją na światową poprawę nastrojów na rynku towarów były zwyżki cen surowców przemysłowych oraz spadki notowań złota.Ropa drożała na rynku nowojorskim o 2,3 proc. i płacono za nią po 73,6 USD za baryłkę. Również ponad 2 proc. zyskiwały ceny miedzi, za którą na londyńskiej LME płacono po 6622 USD za tonę.