Tym razem przyczyniło się do tego podniesienie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozy tempa wzrostu światowej gospodarki, a akcje banków drożały dzięki nadziei, że testy stresowe zmniejszą obawy o kondycję sektora finansowego.
MFW potwierdził, że najszybciej w tym roku będzie rozwijała się chińska gospodarka, i podniósł prognozę jej wzrostu do 10,5 proc. z 10 proc. przewidywanych przed trzema miesiącami. Chińska gospodarka zużywa najwięcej na świecie wszelkiego rodzaju surowców przemysłowych i energetycznych, poza ropą naftową - tu prym wciąż wiodą Stany Zjednoczone. Dlatego kursy akcji firm wydobywczych, jak Xstrata czy Antofagasta, poszybowały o co najmniej 3 proc.
Również ponad 3-proc. zwyżki odnotowano na papierach BNP Paribas, największego francuskiego banku, a także drugiego co do wielkości w Wielkiej Brytanii Barclaysa. Credit Suisse zalecił inwestorom zwiększenie w ich portfelach udziału akcji banków. Walory Bank of Ireland zdrożały aż o 7,5 proc.
W Stanach Zjednoczonych indeks Standard & Poor’s 500 odnotował pierwszy od kwietnia trzydniowy wzrost. Nastroje inwestorów poprawił nie tylko raport MFW, który na przyszły rok nie obniżył wśród państw tworzących G7 prognozy wzrostu jedynie dla USA. Raźniej przystąpili do zakupów także dlatego, że liczba nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych spadła bardziej, niż oczekiwano, a raporty kilku spółek z branży handlu detalicznego pokazują przychody większe od prognozowanych. W przyszłym tygodniu zacznie się sezon publikacji raportów kwartalnych. Zyski spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 mogły w okresie kwiecień - czerwiec wzrosnąć o 34 proc. i takiego wzrostu analitycy oczekują w całym 2010 r.
Ceny miedzi rosły wczoraj w Nowym Jorku i Londynie już piąty dzień z rzędu. Od minionego czwartku metal ten podrożał na LME o 6,5 proc. O tak widocznej poprawie nastrojów inwestorów zdecydował raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w którym podniesiono prognozę wzrostu światowej gospodarki do 4,6 proc. w tym roku, z 4,2 proc. przewidywanych w kwietniu. Miedź drożała także dlatego, że od 15 dni sukcesywnie spadają jej zapasy monitorowane przez londyńską giełdę, a od trzech dni rosną kursy akcji na światowych giełdach. Wczoraj pod koniec notowań na LME za tonę miedzi z dostawą za trzy miesiące płacono 6740 USD, w porównaniu z 6645 USD na środowym zamknięciu.