Cechą charakterystyczną rozpoczęcia średnioterminowego wzrostu jest zwykle bardzo wysoka dynamika pierwszej fali wzrostu. Dokładnie z takim sygnałem mieliśmy do czynienia w poprzednim tygodniu: tygodniowy wzrost wartości S&P 500 o 5,4 proc. był największym od lipca 2009.
Również hossa z lat 2003-2007 rozpoczęła się na Wall Street od mocnego akordu: tygodniowego wzrostu o 7,5 proc. w marcu 2003.
W trakcie całej późniejszej ponadczteroletniej hossy nigdy tygodniowa skala wzrostu cen akcji w USA nie?przekroczyła skali obserwowanej w pierwszym tygodniu rynku byka. Jak widać, ceny akcji podczas zwyżki można porównywać z pociskiem wystrzelonym z armaty: największą prędkość wznoszenia się mają na samym początku... Ten skok cen akcji doprowadził błyskawicznie do zmiany nastrojów panujących wśród amerykańskich inwestorów indywidualnych.
W najnowszym sondażu AAII liczba?byków była już większa (nieznacznie) od liczby niedźwiedzi. Można by to uznać za sygnał osłabiający pozytywną - z kontrariańskiego punktu widzenia - wymowę wcześniejszego ekstremum pesymizmu, gdyby nie to, że dokładnie tak samo było tuż po ustanowieniu wcześniejszych ważnych minimów rynku.
Przykładowo w marcu 2009 optymiści uzyskali przewagę liczebną nad pesymistami już w drugim tygodniu po ustanowieniu dołka bessy. W lipcu 2009 trzeba na to było czekać trzy tygodnie, a w listopadzie 2009 taki sygnał również pojawił się w trzecim tygodniu od dołka cen. Od ostatniego minimum cen akcji w USA upływają właśnie dwa tygodnie.