W Europie Zachodniej na większości rynków od początku do końca sesji utrzymywały się zwyżki indeksów, a w Nowym Jorku po raporcie o spadku zaufania konsumentów zaczęły dominować zniżki.
O wzrostach indeksów w Europie zdecydowały wczoraj przede wszystkim notowania akcji czołowych banków. Papiery UBS i Deutsche Banku zwyżkowały w ciągu dnia odpowiednio o 9,8 proc. i 4,5 proc., gdyż obie te spółki zakończyły drugi kwartał wynikami lepszymi od prognozowanych przez analityków, co zrobiło na inwestorach tym większe wrażenie, że prognozy te uchodziły za wyśrubowane.
Do wzrostu kursów akcji również innych banków (np. brytyjskie Barclays i Lloyds zwyżkowały o ponad 5 proc.) przyczyniło się też złagodzenie wymogów kapitałowych i płynnościowych proponowanych przez Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego. Organ ten zgodził się, by niektóre aktywa, w tym mniejszościowe udziały w innych instytucjach finansowych, można było wliczać do kapitału. Zaostrzone mają być jednak limity udzielanych kredytów, tak by zmniejszyć ryzyko banków na wypadek niewypłacalności klientów.
W Stanach Zjednoczonych sesje rozpoczęły się od zwyżek, którym sprzyjały przede wszystkim lepsze od spodziewanych kwartalne wyniki chemicznego giganta DuPont, a także spółki Lexmark International. Jednak pół godziny po otwarciu nowojorskich rynków ukazał się raport Conference Board i akcje większości spółek zaczęły tanieć. Okazało się bowiem, że indeks zaufania amerykańskich konsumentów spadł do poziomu najniższego od pięciu miesięcy.
Ceny miedzi spadły wczoraj po sześciu z rzędu wzrostowych sesjach. Przyczyniły się do tego obawy, że wcześniejsze zwyżki były nadmierne w stosunku do możliwości popytowych globalnej gospodarki, której wzrost wciąż uważa się za niepewny, a w takiej sytuacji trudno oczekiwać, że ludzie będą kupowali więcej domów, samochodów czy elektroniki, do produkcji których używa się miedzi.