Słabe zachowanie giełd zachodnich w czwartkowe popołudnie sugerowałoby początek korekty całej zwyżki cen akcji rozpoczętej 20 lipca, choć osobiście spodziewałem się, że indeksy jeszcze raz "zanęcą" w górę w ciągu najbliższych 2?sesji, ustanawiając nowe maksima, z których dopiero rozpoczęłyby się spadki wyższego rzędu niż te z połowy lipca. Zachowanie naszego rynku począwszy od 20 lipca nasuwa nieodparte skojarzenia z tym, co działo się począwszy od 25 lutego tego roku. Jeśli ta analogia jest poprawna, to inspiracji trzeba szukać na przełomie pierwszej i drugiej dekady marca.
To zaś oznaczałoby, że głębokiej korekty w najbliższym czasie nie będzie. Inna analogia do obecnej sytuacji to początek trzeciej dekady lipca ub.r. (fałszywe wybicie w dół z formacji głowy z ramionami). Z niej również nie wynika bliskość poważniejszej korekty. Te relatywnie optymistyczne skojarzenia wymagałyby przełamania przez giełdy zachodnie obserwowanej w czwartkowe popołudnie słabości i wyjścia dziś tamtejszych indeksów na nowe lokalne maksima.
Dziś opublikowane zostaną w USA dane na temat PKB za II kwartał. Co prawda ze względu na typowo ok. 5-miesięczne wyprzedzenie zmian cen akcji w stosunku do zmian PKB, rynek akcji zajmował się kwestią tempa wzrostu gospodarczego w II kw. gdzieś na początku zimy, ale ewentualny znacznie lepszy od oczekiwań odczyt mógłby stać się pretekstem do jeszcze jednego skoku cen akcji (po którym można by już kontrariańsko pomyśleć o poważniejszej korekcie). Modele dynamiki rocznej PKB oparte na zmianach wskaźników wyprzedzających, takich jak np. ECRI, sugerują, że w I i II kw. tempo wzrostu PKB r./r. osiągnęło w USA najwyższy poziom od ponad ćwierć wieku. Nawet jeśli są to przesadnie optymistyczne oczekiwania, to są duże szanse na to, że dane pozytywnie zaskoczą.
Oczywiście od marca dynamika wszystkich indeksów wskaźników wyprzedzających koniunktury w USA już spada. Wiele niedźwiedzi potraktowało to jako ostateczne potwierdzenie bliskości bessy. To prawda, że zachowanie tych wskaźników sugeruje, że w IV kw. widać już będzie w USA spowolnienie rekordowego obecnie tempa wzrostu. Nie musi to jednak automatycznie oznaczać już teraz początki cyklicznego spadku cen akcji.
W okresie minionych 40 lat jedynie 4-krotnie dynamika wskaźników wyprzedzających spadała z porównywalnie wysokiego co w tym roku poziomu. Ostatnim razem było to w 2004 roku, roku pamiętnym z racji braku powszechnie oczekiwanej bessy. W trzech pozostałych przypadkach (lata 1971, 1976 i 1983) bessa rozpoczynała się 18, 10 i 2 miesiące po szczycie dynamiki indeksu wskaźników wyprzedzających.