Gracze z dużymi obawami wyczekiwali na korektę odczytu PKB USA za II kwartał. Gdyby spowolnienie między kwietniem a czerwcem miało okazać się dużo większe, niż mówił wstępny odczyt i niż szacowali obecnie analitycy, byłby to bardzo zły sygnał. Oznaczałby bowiem, że amerykańska gospodarka może być teraz jeszcze bliżej recesji, niż się powszechnie sądzi.
Sesja w Azji zakończyła się w mieszanych nastrojach - do odbicia doszło w Japonii, ale spadły np. indeksy w Indiach. W wyczekiwaniu na dane z USA indeksy głównych giełd w Europie notowały umiarkowane spadki.Po publikacji raportu z USA rynki mogły odetchnąć. Czarne prognozy się nie sprawdziły - dane okazały się wprawdzie słabsze od podawanych w lipcu, ale jednak lepsze od szacowanych. Wzrost gospodarki USA o 1,6 proc. w II kwartale daje nadzieję, że powolne ożywienie może być kontynuowane w kolejnych miesiącach.
Potem rynki wsparły jeszcze zapewnienia Bena Bernankego, że Fed uczyni wszystko, aby wspomóc ożywienie w USA. Choć nie obyło się bez chwilowego tąpnięcia indeksów tuż przed wystąpieniem Bernankego, godzinę po nim wzrost indeksów w Nowym Jorku przekroczył 1 proc. Gdyby takim wynikiem zakończyła się sesja, byłaby najbardziej udaną od 16 sierpnia. Indeksy w Europie również poszły wyraźnie w górę. Negatywnym punktem sesji były nowe prognozy Intela, który spodziewa się mniejszych przychodów w III kwartale. Przez moment jego akcje tąpnęły o 8 proc., potem kurs jednak zaczął rosnąć.
Na rynkach surowcowych zwracał w piątek uwagę trwający już trzeci dzień z rzędu wzrost cen ropy naftowej. Podskoczyły one w tym czasie o blisko 4 proc. i w piątek wynosiły ponad 74 USD.
Od początku roku wsparciem dla notowań ropy okazuje się poziom 70 USD za baryłkę (w maju cena spadła lekko poniżej, ale tylko na kilka sesji) i także tym razem mniej więcej na tym poziomie notowania zawróciły. I to mimo że przez cały ten tydzień, aż do piątkowego raportu o PKB, nadchodziły złe informacje dotyczące amerykańskiej gospodarki, która wciąż jest największym konsumentem ropy.