Ostatni dzień miesiąca zaczął się niepomyślną dla inwestorów informacją o zniżce tokijskiego indeksu Nikkei 225 aż o 3,6 proc. Takie spadki na największych giełdach zdarzają się rzadko, a ten był tym bardziej istotny, bo spowodował zniwelowanie trzech dni zwyżek indeksu i sprowadził go ponownie do poziomu najniższego od 16 miesięcy.

W Tokio sprzedawano akcje pod wpływem dalszego umocnienia jena i eskalacji obaw o kondycję eksporterów. Nadal żywe były tam też jednak obawy o gospodarkę amerykańską. Obie te rzeczy, jak również opublikowane z rana gorsze od prognoz kwartalne wyniki banków (austriackiego Raiffeisen International i greckiego EFG Eurobank), sprawiły, że przez cały poranek i część popołudnia na giełdach w Europie Zachodniej utrzymywały się spadki rzędu 1 proc. Gracze z niepokojem czekali na nowe dane ze Stanów.

Tym razem po ich publikacji ponownie odetchnęli jednak z ulgą - podobnie jak po publikacji w piątek zaktualizowanych danych o amerykańskim PKB. Najpierw okazało się, że indeks cen domów wzrósł w czerwcu w USA nieco mocniej niż oczekiwali ekonomiści, a następnie, że niespodziewanie poprawiły się w lipcu nastroje amerykańskich konsumentów (indeks Conference Board wzrósł do 53,5 pkt, choć oczekiwano spadku do 50,5 pkt).

Szczególnie ten ostatni fakt wskazuje, że ryzyko wystąpienia ponownej recesji za oceanem chyba jest jednak mniejsze, niż sugerowała ostatnio część ekonomistów. Na potwierdzenie tej tezy najlepiej jednak poczekać do opublikowania pierwszych danych za sierpień.

Po danych z USA zniżki w Europie udało się zniwelować do 0,1-0,2 proc. Natomiast w Nowym Jorku po słabym otwarciu indeksy zaczęły lekko rosnąć.