WIG zyskał 1,3 proc., pokonując kwietniowy szczyt i ustanawiając nowy rekord hossy. Sprzyjały temu dobre dane makroekonomiczne opublikowane w weekend przez Chiny. W gronie liderów wzrostu wśród blue chips były KGHM i PKO BP, a także BZ WBK, którego kurs wzrósł aż o 9,7 proc. w reakcji na informacje o warunkach przejęcia go przez hiszpański Santander. Sprawie tej warto poświęcić więcej uwagi.
Samo przejęcie BZ WBK przez Santander zaskoczeniem nie jest. Już wcześniej zwracano uwagę, że największe szanse mają PKO BP i Hiszpanie. Ci ostatni dlatego, że są zainteresowani innymi aktywami należącymi do irlandzkiego AIB. Pytanie, które obecnie najczęściej pada, jest takie - czy czasami cały przetarg na sprzedaż BZ WBK nie był fikcją i czy zwycięzca nie był znany z góry? Wprawdzie pewne aspekty związane z transakcją wymagają wyjaśnienia, ale racjonalnie należałoby przyjąć, że raczej nie, ponieważ wówczas AIB musiałoby się liczyć z potencjalnymi oskarżeniami oraz groźbą wypłaty odszkodowań dla innych podmiotów biorących udział w przetargu.
Przeciwko "ustawionemu" charakterowi transakcji mogą świadczyć również jej zaskakujące parametry. Po pierwsze Santander płaci za akcje BZ WBK aż 227 zł. To więcej, niż oczekiwali analitycy, i znacznie więcej, niż twierdzili przeciwnicy występowania PKO BP w przetargu, którzy już z góry zakładali, że PKO BP słono przepłaci za BZ WBK.
Po drugie wygląda na to, że Santander nie chce zastosować trików z przejmowaniem 66-proc. pakietu i nosi się z zamiarem ogłoszenia wezwania na 100 proc. akcji BZ WBK, co jest informacją korzystną dla akcjonariuszy mniejszościowych polskiego banku. Czy PKO BP przegrało? Moim zdaniem nie. Bank przeszedł przyspieszoną lekcję z zakresu fuzji i może szukać innych celów. Jednocześnie menedżerowie banku mogli się przekonać, że wielkich różnic biznesowych pomiędzy PKO BP a innymi, w 100 proc. prywatnymi bankami nie ma.
Zaskakujące warunki transakcji potwierdzają tezę, że za dobre aktywa finansowe trzeba płacić godziwą cenę. Jest to również widoczne w wycenie ostatnio prywatyzowanego PZU. Przed prywatyzacją chyba niewielu osobom starczało wyobraźni, aby prognozować, że kilka miesięcy po giełdowym debiucie akcje PZU będą kosztować aż 400 zł.