Być może już właśnie w tym momencie zapadła decyzja o kierunku, w jakim podąży rynek akcji w kolejnych tygodniach.
W momencie gdy rodzimi inwestorzy kończyli notowania, ich amerykańscy koledzy przystąpili do zdecydowanych zakupów. Godzinę po otwarciu sesji na Wall Street (gdy powstawał ten komentarz), indeks S&P500 rósł o 0,9 proc., testując poziom 1135,33 pkt. Przyjmując, co jest bardzo prawdopodobne, że do końca notowań sytuacja nie uległa istotnym zmianom, taki wzrost oznaczał przełamanie strefy oporu 1127-1130 pkt, jaką tworzył szczyt z sierpnia br. oraz linia szyi formacji odwróconej głowy z ramionami. Na gruncie analizy technicznej jest to równoznaczne z wygenerowaniem silnego sygnału kupna. Jego konsekwencją powinien być wzrost ku kolejnej średnioterminowej barierze, czyli szczytowi z 24 kwietnia br. (1217,28 pkt).
Wybicie S&P500 z kilkumiesięcznej konsolidacji koreluje z podobnym sygnałem wygenerowanym przez Nasdaq Composite w ostatni piątek, gdy zamknął on dzień powyżej strefy oporu 2305,69-2309,80 pkt, którą to strefę tworzyły szczyty z sierpnia i czerwca br. Również w tym wypadku droga w kierunku tegorocznych maksimów została otwarta.
Techniczne rozstrzygnięcie na wykresach amerykańskich indeksów sprawia, że dziś na drugi plan schodzą kluczowe wcześniej wydarzenia. Mianowicie publikacja sierpniowych danych na temat wydanych pozwoleń na budowy domów (prognoza: 560 tys.) i o rozpoczętych budowach domów (prognoza: 550 tys.) oraz wyniki posiedzenia FOMC ws. stóp procentowych (prognoza: stopy bez zmian). Większych emocji nie powinny także wywołać publikowane w kolejnych dniach dane o sprzedaży domów w USA, wstępne odczyty wrześniowych indeksów PMI czy też publikacja indeksu monachijskiego instytutu Ifo.
Wszystkie te wydarzenia będą analizowane przez pryzmat aktualnej sytuacji technicznej. Dlatego negatywne impulsy będą ignorowane lub co najwyżej mogą prowokować umiarkowaną realizację zysków. Natomiast każdy najdrobniejszy impuls popytowy może wywołać prawdziwą euforię.