Piątkowa sesja przebiegała w umiarkowanych nastrojach. Po początkowej zniżce, indeksy DJIA oraz S&P 500 ustabilizowały swoje notowania. Indeks amerykańskich blue chipów zakończył dzień pod kreską, tracąc 0,29 proc., z kolei S&P 500 zdołał wyjść ponad poziom poprzedniego zamknięcia, zyskując 0,2 proc. Dzień na solidnym plusie zakończył technologiczny indeks Nasdaq rosnąc o 1,37 proc. Impulsem do takiej zwyżki stała się publikacja istotnie lepszego od prognoz wyniku kwartalnego spółki Google (+11,2 proc.), który został zaprezentowany po zakończeniu czwartkowej sesji. Słabo z kolei zaprezentowały się akcje banków pod wpływem obaw o problemy z kredytami hipotecznymi.
Dość nietypowa okazała się reakcja inwestorów po publicznym wystąpieniu Bena Bernanke. Potwierdził on oczekiwane przez rynek dalsze łagodzenie polityki pieniężnej. Po tej wypowiedzi kurs dolara niespodziewanie umocnił się wobec euro. Prawdopodobnie inwestorzy uznali, że wszystkie tego typu doniesienia są już zdyskontowane przez rynek i jest to dobry moment do realizacji zysków.
Na dzisiejszej sesji azjatyckiej obserwować można było spadki. Widać, że impuls pro wzrostowy jaki stwarzały oczekiwania na dalsze łagodzenie polityki pieniężnej w USA schodzi na drugi plan, podczas gdy górę zaczynają brać obawy o kondycję amerykańskich banków. Tokijski indeks Nikkei 225 zakończył dzień w okolicach poziomu poprzedniego zamknięcia tracąc 0,02 proc. Dzień na minusie zakończył także indeks giełdy w Szanghaju, który w czasie sesji naruszył poziom psychologiczny poziom 3000 pkt.
Zniżkę można obserwować także na dzisiejszej sesji europejskiej. Prawdopodobnie inwestorzy uznali, że jest to dobry moment, aby zrealizować część zysków przed publikacjami wyników kwartalnych z amerykańskich banków. Jednak jeśli wyniki finansowe ze spółek z USA nie rozczarowałyby inwestorów, a na początku listopada Fed potwierdziłby ponowne uruchomienie programu skupu aktywów, to po krótkiej korekcie oczekiwać można powrotu giełd do wzrostów.
Sporządził: