Ostatecznie obawy przed rozszerzeniem kryzysu na inne kraje peryferyjne strefy euro wzięły górę i europejskie giełdy zaczęły spadać. Warszawska nawet wyprzedziła ten ruch, tracąc od pierwszych minut notowań. WIG20 zamknął dzień na poziomie 2616,18 pkt, tracąc 0,97 proc.
Obawy o przyszłość strefy euro są obecnie głównym tematem budzącym emocje na rynkach finansowych. Nie jest to jednak jedyny czynnik, który powinien spędzać sen z oczu posiadaczom akcji. Znacznie poważniejszym zagrożeniem jest utrzymujące się ryzyko eksplozji inflacji w Chinach i Indiach, co może prowadzić do dalszego zaostrzenia polityki monetarnej przez te kraje, a co w konsekwencji doprowadzi do załamania na rynku surowców, a następnie do wyprzedaży akcji spółek surowcowych na świecie. Problemem dla polskiej giełdy jest też zamieszanie wokół funduszy emerytalnych na Węgrzech, co zwiększa ryzyko inwestycyjne w całym naszym regionie. Szczególnie, że już wkrótce Węgry może dotknąć obniżka ocen wiarygodności kredytowej przez Moody’s i Fitch.
Paradoksalnie już wkrótce inwestorzy mogą zacząć się obawiać poprawy sytuacji na amerykańskim rynku pracy. W skrajnym przypadku mogłoby to prowadzić do rozważań na temat ewentualnego zmniejszenia skupu obligacji przez Rezerwę Federalną. Znikłby więc czynnik, który odpowiadał za jesienną hossę na rynkach akcji. Zagrożeniem dla GPW jest też perspektywa dalszego umocnienia dolara wobec głównych walut, co powinno ostatecznie przełożyć się na spadki cen surowców.
Sytuacja techniczna na wykresie WIG20 ostatecznie nie wyjaśnia, w jakim kierunku pójdzie warszawska giełda w grudniu. Aktualnie indeks ten znajduje się na poziomie podwójnego wsparcia, jakie na wysokości 2600,00–2604,76 pkt tworzy dolne ograniczenie półrocznego kanału wzrostowego oraz kwietniowy szczyt na wykresie dziennym. Pomimo negatywnych dywergencji i wstępnych sygnałów sprzedaży na podstawowych wskaźnikach, a także innych podażowych sygnałów, prawdopodobieństwo odbicia lub przebicia tej bariery kształtuje się podobnie.
W pierwszym przypadku wszystkie podażowe czynniki przestaną mieć znaczenie, a rynek uwierzy w rajd Świętego Mikołaja, prowadząc WIG20 w okolice 2800 pkt. W drugim końcówka roku upłynie pod znakiem spadków, których celem będzie poziom 2400 pkt. Tam silne długoterminowe wsparcie tworzy dolne ograniczenie kanału wzrostowego, w jakim od poprzednich wakacji porusza się indeks dużych spółek.