Na rynku trwało wyczekiwanie na nowe impulsy, których tego dnia nie dostarczyły ani giełdy europejskie, ani też później amerykańskie.
Wczorajsze zachowanie rynku akcji dobrze natomiast wpisuje się w sytuację techniczną na wykresie indeksu WIG20. Ta coraz wyraźniej wskazuje, że rynek czeka silniejsza realizacja zysków.
Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy okolice 2800 pkt już trzykrotnie prowokowały zwrot indeksu dużych spółek. Za każdym razem ustanawiany był nowy rekord obecnej hossy. Nie znajdowało to jednak potwierdzenia w podstawowych wskaźnikach. Dlatego zamiast przyspieszenia wzrostów, miał miejsce zwrot, czemu towarzyszyły negatywne dywergencje na wskaźnikach. Naruszenie na początku miesiąca 7-miesięcznej linii trendu wzrostowego dodatkowo potwierdziło słabnącą przewagę popytu.
Okolice 2800 pkt nie bez powodu straszą inwestorów. Tam obecnie znajduje się górne ograniczenie, rysowanego od lipca 2009 roku, kanału wzrostowego. Te problemy popytu z jego sforsowaniem, zwłaszcza na tle systematycznie rosnących amerykańskich indeksów, zapowiada nieco dłuższy, liczony przynajmniej w tygodniach, okres dekoniunktury na GPW. Celem potencjalnych spadków będzie oczywiście dolne ograniczenie wspomnianego kanału. Obecnie znajduje się ono na poziomie 2420 pkt. Wydaje się jednak, że tylko w skrajnych warunkach możliwe jest zejście tak nisko. Większy popyt, liczący na kontynuację wzrostów w średnim i długim terminie, powinien pojawić się już w okolicach 2550 pkt. Szczególnie że po odbiciu od dolnego ograniczenie kanału można liczyć na ruch WIG20 powyżej 3000 pkt.
Warunkiem wygenerowania silniejszej korekty na GPW jest trwalsze pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych. W tym przede wszystkim na Wall Street. Aktualnie nie widać, poza wykupieniem, potencjalnych czynników sugerujących silniejszą realizację zysków.