Do kolejnej z rzędu, czwartej już podwyżki stóp procentowych doszło dzisiaj w Chinach. Tamtejsze władze, windując stopy, chcą przeciwdziałać inflacji, ale inwestorzy boją się, że wyższe koszty kredytu źle wpłyną na gospodarkę. Podobne obawy powoli dotyczą także gospodarek zachodnich. Zgodnie z zapowiedziami Europejskiego Banku Centralnego najprawdopodobniej podniesie on jutro swoje główne stopy po raz pierwszy od zakończenia kryzysu. Na razie jednak nie wiadomo, czy będzie to pojedynczy ruch w górę, czy też początek dłuższej serii zacieśniania polityki pieniężnej. To drugie zapewne nie byłoby najmilej odebrane przez inwestorów, którzy wolą, aby kapitał pozostawał jak najtańszy.

Zmartwieniem, szczególnie dla inwestorów w eurolandzie, są nasilające się kłopoty Portugalii. Moody’s dziś ponownie obciął jej rating kredytowy i bez cienia wątpliwości wskazał, że nie uda się jej uniknąć niewypłacalności bez międzynarodowej pomocy (tym bardziej trudniej będzie jej rolować zobowiązania, gdy wzrosną stopy procentowe).

W tej sytuacji dzisiejsza przecena akcji, zwłaszcza w Europie Zachodniej, nie jest wielkim zaskoczeniem. Na nieco ponad godzinę przed zamknięciem głównych parkietów największe spadki obserwowano dzisiaj na Półwyspie Iberyjskim. W samej Lizbonie główny tamtejszy indeks PSI 20 spadał o ok. 0,9 proc., a minimalnie więcej tracił indeks giełdy w Madrycie. Dość wyraźnie taniały tam papiery banków. We Frankfurcie, Londynie i Paryżu spadki wynosiły od 0,4 do 0,6 proc.

Lepiej od samego otwarcia zachowywały się giełdy amerykańskie, tracąc najwyżej 0,2 proc. Po godzinie handlu S&P 500 i Nasdaq nawet przecięły kreskę i wyszły na zieloną stronę. Wzrok inwestorów kierował się na sektor technologiczny, gdzie gwiazdą stała się dziś spółka National Semiconductor, produkująca analogowe układy scalone. Po uzgodnieniu jej przejęcia przez Texas Instruments jej kurs wystrzelił o ponad 70 proc. Rozczarowaniem dla graczy na Wall Street mógł być najnowszy odczyt indeksu ISM dla sektora usług, który spadł znacznie więcej niż prognozowali ekonomiści. Dane te jednak nie są aż tak istotne, jak ISM dla przemysłu, który zwykle lepiej wskazuje zmiany koniunktury w całej gospodarce. Pod koniec sesji w USA ma się jeszcze ukazać sprawozdanie z ostatniego posiedzenia Fedu. Wprawdzie nikt nie sądzi, aby amerykański bank centralny chciał już teraz dołączyć do innych instytucji i również podnosić stopy, jednak jest całkiem prawdopodobne, że będzie w sprawozdaniu pojawią się wskazówki co do planów wycofywania się Fedu z tzw. programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej.