Nie najlepszym nastrojom na warszawskim parkiecie towarzyszyła przecena na większości europejskich giełd. Zwyżkom nie sprzyjało również zachowanie cen surowców. Zniżki kontynuowała między innymi ropa naftowa, której ceny znalazły się już poniżej granicy 100 dolarów (WTI).
Przyczyn wtorkowej słabości rynku akcji można upatrywać w kilku kwestiach. Po pierwsze, nie popisały się spółki, które prezentowały swoje wyniki za I kwartał. Rozczarowały między innymi wyniki ABM Solid, Comarchu, Próchnika czy Mostostalu Warszawa. Po drugie, we wczorajszych publikacjach makro trudno było znaleźć oparcie dla wzrostu. Inflacja konsumencka w Wielkiej Brytanii podskoczyła do 4,5 proc. Wprawdzie jest w tym pewien udział czynników jednorazowych – podwyżka VAT czy wzrost cen surowców – niemniej odczyt ten z pewnością nie ucieszył analityków.
Neutralny okazał się odczyt wskaźnika ZEW obrazującego nastroje wśród inwestorów w Niemczech, jednak najistotniejsza była publikacja danych z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczby rozpoczętych budów i wydanych pozwoleń na budowę zawiodły oczekiwania analityków. Kluczowa branża największej gospodarki świata od dwóch lat tkwi w ewidentnym marazmie, a aktywność w niej jest najniższa od 50 lat. Taki stan rzeczy może budzić obawy o trwałość obecnego ożywienia.
W najbliższych tygodniach nie można wykluczyć dalszej korekty na krajowym rynku akcji. Wprawdzie wyceny są wciąż atrakcyjne, ale na horyzoncie pojawiają się zagrożenia. Zaangażowanie instytucji – OFE i TFI – na giełdzie pozostaje bardzo duże. To budzi obawy o potencjał popytu, szczególnie że sporych ofert publicznych nie brakuje.
Co więcej, wskazania indeksów nastrojów na rynkach zachodnich utrzymują się na niezmiennie niskim poziomie. Średnie spready na obligacjach korporacyjnych znalazły się już na poziomach sprzed załamania w 2007 r. Na niskich pułapach dryfuje też „indeks strachu” VIX monitorujący zmienność giełdową, a także spread WIBOR-OIS mierzący napięcie na rynku międzybankowym.