Notowania na GPW rozpoczęły się od ujemnego otwarcia, do którego przyczynił się słaby start kontraktów terminowych na główne amerykańskie indeksy i złe nastroje europejskich inwestorów w związku ze strajkiem w Grecji.
W pierwszej połowie sesji zarówno indeks blue chipów jak i małe i średnie spółki traciły przeciętnie 0,2-0,4 proc., co było dobrym wynikiem na tle giełd europejskich. W tym samym czasie DJ Euro Stoxx 50 tracił średnio 0,8 proc., a Grecja traciła wtedy 3,7 proc. Buforem podtrzymującym niezłą kondycję WIG20 były akcje TPSA, które zwyżkowały ponad 1,5 proc.
Pogorszenie nastrojów na GPW przyszło po godzinie 14:30, kiedy to największe spółki zaczęły tracić w ślad za rynkiem terminowym w USA po słabych odczytach makroekonomicznych. Indeks zaufania w sektorze produkcyjnym USA spadł w czerwcu do minus 7,79 z plus 11,88 zanotowanych w maju. Analitycy oczekiwali wzrostu do plus 12. Indeks spadł do najniższego poziomu od listopada 2010 r. Również produkcja przemysłowa USA okazała się słabsza od oczekiwań, bo wzrosła tylko o 0,1 proc., przy prognozie wzrostu o 0,2 proc.
W centrum zainteresowania znalazły się akcje KGHM. Na WZA spółki Skarb Państwa zaproponował wypłatę 2,98 mld zł dywidendy zamiast propozycji zarządu na poziomie 1,6 mld zł, na co zgodzili się akcjonariusze. To wywołało dynamiczny wzrost kursu konglomeratu do prawie 2 proc. w trakcie sesji, ale później przyszedł etap realizacji zysków. Ostatnie godziny handlu przyniosły próbę odrabiania strat na największych spółkach, ale kupujący byli za słabi, żeby skutecznie przejąć inicjatywę.
Na uwagę zasługuje znaczy wzrost krajowej inflacji w maju - do 5 proc. r/r wobec 4,5 proc. w ubiegłym miesiącu. Ceny rosły przede wszystkim za sprawą drożejącej żywności. Kolejny odczyt potwierdzający znaczny wzrost inflacji może wpłynąć na następną podwyżkę stóp procentowych przez RPP.