W jakim stopniu wynikał on z pokrywania krótkich pozycji i mechanicznych reakcji na gwałtowną poprawę sytuacji na rynkach obligacji państw mających problemy z długami publicznymi, a w jakim z bardziej fundamentalnych przesłanek? Te wątpliwości można sprowadzić do rozstrzygnięcia, czy bardziej istotne są kolejne sygnały słabnięcia tempa rozwoju gospodarczego czy działania mające uchronić przed eskalacją kryzysu finansów publicznych. W tej kwestii kluczowe jest, czy ochłodzenie koniunktury gospodarczej jest związane z kolejną odsłoną kryzysu w strefie euro czy jednak gorsza koniunktura gospodarcza wyostrza problemy fiskalne, a te mogą jedynie nasilić niekorzystne zjawiska ekonomiczne przez mniejszą skłonność przedsiębiorstw do inwestowania, większą niechęć banków do udzielania kredytów, presję na rządy, by ograniczały wydatki budżetowe. Nie ma większych wątpliwości co do tego, że trafniejsze jest to drugie rozumowanie. W tej sytuacji reakcje z czwartkowego popołudnia trzeba traktować raczej w kategoriach emocjonalnych niż jako odzwierciedlenia rzeczywistego przełomu w myśleniu inwestorów. Brak kontynuacji zwyżek na piątkowej sesji może być tego potwierdzeniem, choć pewność będziemy mieli dopiero, gdy w całości czwartkowa zwyżka akcji zostanie zredukowana.
W dalszym ciągu istotnym tematem jest słabość mniejszych spółek, która ma wymiar nie tylko lokalny, ale i światowy. Przez cały wzrost od lata 2010 r. na amerykańskiej giełdzie indeks cenowy S&P 500 wykazywał wyraźną przewagę nad „tradycyjnym” S&P 500. To zaczęło się zmieniać podczas ruchu wzrostowego z przełomu czerwca i lipca, a słabość mniejszych spółek stała się wyraźnie zauważalna w kolejnych tygodniach. Oznacza to, że sygnały świadczące o słabnięciu koniunktury gospodarczej coraz bardziej docierają do inwestorów i wywierają wpływ na ich decyzje. Oznaki niższego tempa wzrostu kompensują na razie bardzo dobre wyniki finansowe amerykańskich spółek. Po podaniu ich przez niecałą jedną czwartą firm z S&P 500 bilans jest imponujący: wzrost zysków o kilka punktów procentowych przewyższa oczekiwania, a prognozy przewyższa trzy czwarte przedsiębiorstw. Jednak wobec słabnięcia światowej koniunktury gospodarczej uzasadnione są obawy, że może to być ostatni tak dobry kwartał.
Czwartkowe odbicie na naszym parkiecie zbiegło się z osiągnięciem przez WIG 12-miesięcznej średniej. Stanowi ona najważniejsze średniookresowe wsparcie. Nie ma na razie powodów, by traktować poprawę koniunktury w innych kategoriach niż odbicie od tej bariery. Dopiero przejście 47,8 tys. pkt skłaniałoby do oczekiwania na trwalsze odreagowanie zniżek.