WIG 20 sesję zaczął od ponad 0,5 proc. wzrostu co było naturalną reakcją na doniesienia o porozumieniu w sprawie limitu zadłużenia USA. W pierwszych godzinach handlu wzrost wyniósł nawet niecałe 1 proc. Było to jednak wszystko na co było stać popyt tego dnia. Indeks największych spółek na GPW szybko powrócił w rejony otwarcia gdzie tkwi aż do momentu gdzie do gry weszli gracze na Wall Street. O ile początek na tamtej sesji okazał się udany, co pozwoliło podtrzymać zwyżki także i u nas, to już wydarzenia z godziny 16 określiły dalszy ciąg wydarzeń. Co więc wydarzyło się o tej godzinie? Opublikowany został wskaźnik ISM dla przemysłu. Jego odczyt wyniósł 50,9 pkt, co było znacznie poniżej oczekiwań analityków. Ci spodziewali się poziomu 54,9 pkt. Wobec tak słabych danych bez znaczenia okazał się polski odczyt wskaźnika koniunktury w przemyśle PMI. Jego wartość wzrosła do 52,9 pkt z 51,2 pkt, podczas gdy analitycy spodziewali się spadku do 50,6. Końcówka notowań należała więc do niedźwiedzi. WIG20 zakończył dzień na poziomie 2702 pkt. co oznacza spadek o 0,88 proc. względem piątkowego zamknięcia. Amerykański S&P500 zniżkował w tym czasie o blisko 1 proc. Na minusie dzień zakończył także polski wskaźnik średnich spółek. Ten spadł o 0,45 proc. Z kolei sWIG80 na koniec dnia spadł o symboliczne 0,02 proc. Obroty na całej giełdzie nie przekroczyły 700 mln zł.
Słabsze amerykańskie dane a co za tym idzie spadki na tamtejszej giełdzie jeszcze większych echem odbiły się na innych europejskich rynkach. Mocno stracił DAX. Przecena w Niemczech wyniosła ponad 2 proc. proc. Podobno zniżkę zanotował francuski CAC40. Z kolei londyński FTSE250 ostatecznie stracił blisko 1 proc.
Mimo iż WIG20 zaliczył spadek, spośród spółek wchodzących w skład tego indeksu pięć z nich zakończyło dzień na plusie. Najmocniej zyskały walory firmy Kernel, o blisko 1 proc. Na koniec dnia były wyceniane na 74 zł. Najbardziej spadła zaś wycena papierów PBG o ponad 4 proc. Na koniec dnia kosztowały 134,1 zł.
Przecena na giełdach zaszkodziła także polskiej walucie. O ile pierwsze doniesienia o porozumieniu w Stanach umocniły złotego, tak w momencie, kiedy pojawiły się dane z amerykańskiej gospodarki sytuacja się zmieniła. Za franka szwajcarskiego trzeba było płacić już nawet 3,62 zł ( ponad 2 proc. więcej niż w piątek), co jest nowym rekordem. W godzinach popołudniowych euro znowu było wyceniane na 4 zł, zaś dolar amerykański kosztował 2,81 zł.