Już w poniedziałek, po serii słabych odczytów wskaźników aktywności w przemyśle na świecie, widać było, że uwaga rynków całkowicie przesunęła się z rodzącego się w bólach porozumienia w sprawie podniesienia pułapu zadłużenia w USA, na kwestię słabnącego wzrostu gospodarczego. Dziś te obawy inwestorów jeszcze się nasiliły, kiedy okazało się, że w czerwcu zmalały (o 0,2 proc. m/m) wydatki amerykańskich konsumentów – odczyt okazał się najgorszy od jesieni 2009 r.
Obawy o światowy wzrost gospodarczy odbiły się z kolei echem w mocno zadłużonych krajach takich jak Włochy i Hiszpania (słabszy wzrost to mniej pieniędzy na spłatę długów), gdzie inwestorzy pozbywali się dziś obligacji skarbowych, windując ich rentowność powyżej 6 proc. To z kolei jeszcze bardziej pogorszyło nastroje na rynkach.
Efekty niechęci do ryzyka są typowe. Silny trend wzrostowy kontynuował dziś postrzegany jako bezpieczna przystań frank szwajcarski (kurs CHF/PLN o godz. 17:00 przekraczał 3,65). Z kolei na rynku akcji brakowało dziś chętnych do zakupów. WIG20 przez całą sesję był poniżej 2700 pkt. WIG z kolei zabrał się nawet za atakowanie lutowego dołka (46 575 pkt). Zdecydowanie najgorzej sytuacja wygląda wciąż w segmencie małych spółek. Indeks sWIG80 osunął się znów w okolicę 11 tys. pkt, od której próbował odbić się w poprzednich dniach.
Nawet wśród dużych firm trudno było dziś znaleźć walory na plusie. Mocno przeceniono kojarzony z kredytami walutowymi Getin Holding, a kurs budowlanego potentata PBG wybił się w dół z trwającej od lutego konsolidacji, pogłębiając dołki trendu spadkowego.