Panika zapanowała na warszawskiej giełdzie. Inwestorzy masowo pozbywali się akcji w obawie o kondycję amerykańskiej gospodarki. Początek dnia zaczął się od spadków. WIG20 na otwarciu notowań stracił ponad 1 proc. Była to jednak tylko przygrywka do tego co wydarzyło się później. Indeks największych spółek zaczął systematycznie tracić na wartości. Skala przeceny z każdą godziną handlu się pogłębiała. Chętnych na zakup akcji było coraz mniej. W atmosferze paniki na minusach sięgających 4 proc. znalazły się wszystkie polskie indeksy. Końcówka sesji także należała do niedźwiedzi. WIG20 zamiast atakować poziom 2700 pkt. zjechał poniżej 2600 ptk. Spadki nasiliły się kiedy rozpoczęła się sesja na Wall Street. Indeksy tam, mimo, że rozpoczęły dzień w okolicach wtorkowego zamknięcia, szybko znalazły się 1 proc. pod kreską. W momencie zamknięcia handlu w Warszawie S&P 500 były już jednak na 0,5 proc. na minusie. Ostatecznie dzień WIG20 zamknął się na poziomie 2579 pkt, czyli aż o 3,26 proc. niżej niż we wtorek. Mocno straciły także pozostałe wskaźniki warszawskiego parkietu. sWIG80 przebił barierę 11 tys. pkt i ostatecznie zakończył dzień na poziomie 10 591 pkt. Oznacza to spadek o blisko 3,9 proc. Najmocniej stracił mWIG40 o 4,87 proc. Cały WIG stracił 3,67 proc. Obroty na całym rynku wyniosły ponad 1,1 mld zł.
Spadki panowały także na pozostałych europejskich rynkach. W porównaniu jednak z GPW spadki nie były aż tak drastyczne. Nasz rynek okazał się jednym z najsłabszych w Europie. W porównaniu z ponad 2 proc. spadkiem, niemieckiego DAX, czy też blisko 2 proc. francuskiego CAC40 wynik WIG prezentuje się naprawdę słabo.
Spośród spółek wchodzących w skład WIG20 największy spadek zanotowały walory GTC, które zostały przecenione o ponad 11 proc. Mocno traciły także papiery grupy Lotos i LW Bogdanka, które zostały przecenione odpowiednio o 5,37 proc. i 5,11 proc. Spośród największy spółek na GPW najlepiej zaprezentował się CEZ. Podczas tak fatalnej sesji, wynik 1,07 proc. na plusie musi robić wrażenie.