Gromadzący głównie małe spółki indeks sWIG80 spadł wczoraj o kolejne 5,9 proc., powiększając straty względem wiosennego szczytu hossy do 28 proc. Indeks spada w przybliżeniu w tempie takim, w jakim szedł w górę w czasie trendu wzrostowego w lecie 2009 r. (porównanie to jest o tyle zasadne, że wczoraj wskaźnik był najniżej od połowy lipca 2009 r.).
Topnieją papierowe zyski
W efekcie szybko topnieją zyski tych inwestorów, którzy kupowali akcje dwa lata temu, kiedy koniunktura na giełdzie odżyła po bessie z lat 2007–2008 (w związku z tym coraz większe jest grono uczestników, którzy mają większą motywację do pozbywania się walorów, a tym samym napędzania dalszej przeceny). Podczas gdy w najlepszym momencie hossy zwyżka sWIG80 od lutego 2009 r. (a więc początku lepszych czasów dla inwestorów) przekraczała 110 proc., to obecnie zyski wynoszą już zaledwie 55 proc. Co gorsza, uporczywy spadek kursów małych spółek sprawił, że o ile w najlepszym momencie hossy zwyżka sWIG80 była o ponad 20 pkt proc. większa od wzrostu gromadzącego największe firmy WIG20, o tyle obecnie ta relacja jest odwrotna – licząc od lutego 2009 r. zmiana sWIG80 jest o 20 pkt proc. gorsza.
Słaba postawa małych spółek to nie jest nowość na polskiej giełdzie. Tak właśnie sytuacja wyglądała również podczas poprzedniej bessy, a zwłaszcza w jej pierwszej fazie, od lipca 2007 r. do sierpnia 2008 r. (a więc jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego w USA) – wówczas sWIG80 runął o 56 proc., podczas gdy?WIG20 stracił „jedynie" 37?proc. (potem przecena została jeszcze pogłębiona). Małe firmy ze względu na mniejsze kapitały i słabszą pozycję rynkową są bardziej wrażliwe na pogorszenie koniunktury w gospodarce.
Dramat na szerokim rynku
Spadek sWIG80 o niemal 30?proc. od szczytów i tak nie oddaje jeszcze w pełni tego, co się dzieje na tzw. szerokim rynku, gdzie straty z akcji poszczególnych firm bywają drastyczne. Od kwietnia walory blisko 180 spółek potaniały o ponad 30 proc. To niemal połowa całego rynku. Najliczniejsza, obejmująca prawie 100 firm, jest grupa przedsiębiorstw, które zostały przecenione od 30 do 40 proc. O rozmiarach kataklizmu, który przeszedł przez rynek akcji, świadczy też fakt, że małe jest grono papierów cechujących się niewielkim, mniejszym niż 10 proc., spadkiem (jest ich niespełna 30), nie mówiąc już o tym, że zaledwie kilkanaście spółek zdołało zanotować wzrost w okresie ostatniej zawieruchy. Na wykresach sporej części mocno przecenionych walorów sytuacja wygląda oczywiście znacznie gorzej niż na wykresach głównych indeksów – w wielu?przypadkach dawno zostały?pogłębione dołki z lutego 2009 r.
Budownictwo liderem spadku
Zaskoczeniem nie jest to, jak sprawują się akcje spółek w poszczególnych branżach. Najsłabsze są te sektory, które słabe były już dużo wcześniej, zanim doszło do najbardziej dramatycznych chwil w czasie fali spadkowej. Fakt ten wpisuje się w to, o czym pisaliśmy w sobotę – że załamanie w ostatnich dniach to skutek zjawisk, które rozwijały się przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. W tym kontekście nie dziwi, że najsłabszymi branżami są budownictwo i deweloperzy. WIG-Budownictwo jako jeden z pierwszych indeksów zaczął wysyłać niepokojące sygnały – jeszcze w lutym br. przebił poziomy wsparcia i znalazł się najniżej od wiosny 2009 r. W ostatnich dniach przebił kolejne wsparcie – dno bessy z 2009 r.