Po dwóch dniach zwyżek na warszawskiej giełdzie wczorajsza sesja przyniosła zdecydowane pogorszenie nastrojów. Inwestorzy masowo pozbywali się akcji i w rezultacie WIG20 stracił 7,27 proc. To największy jednodniowy spadek od lutego 2009 r. Kolor czerwony dominował także na innych europejskich parkietach.
Ben Bernanke zaszkodził
Powodem przeceny akcji okazała się środowa konferencja szefa Rezerwy Federalnej. Kiedy Ben Bernanke ogłaszał, że do czerwca 2012 roku Fed pozbędzie się części krótkoterminowych obligacji skarbowych, kupując w zamian papiery długoterminowe, giełdy europejskie były już zamknięte. Zareagował za to parkiet amerykański. Indeks S&P 500 stracił blisko 3 proc. W nocy japoński Nikkei obniżył się o ponad 2 proc. To nie wróżyło dobrze giełdom w Europie.
Już na otwarciu WIG20 stracił ponad 2,7 proc. i inwestorzy nerwowo zaczęli spoglądać na kolejną psychologiczną barierę 2200 pkt. Nie trzeba było długo czekać, by i to wsparcie zostało przełamane. Jak podkreślają analitycy, gracze giełdowi za bardzo uwierzyli w siłę Rezerwy Federalnej.
– Inwestorzy mieli zbyt wygórowane oczekiwania wobec mocy sprawczej Bena Bernankego. Część uczestników rynku liczyła, że Rezerwa Federalna da jakiś sygnał, który przynajmniej w krótkim terminie pozwoliłby na zwyżki na giełdach. Tym samym reakcją na de facto szereg ostrzeżeń przed niepewną przyszłością jest obecne rozczarowanie – mówi Maciej Bobrowski, analityk BDM.
Podobnego zdania jest Jarosław Jamka z Money Makers. – Bardziej byłem zdziwiony tym, że rynki rosły przed posiedzeniem Fedu, niż tym, jak teraz spadają. Tak naprawdę polityka monetarna już niewiele może pomóc w stymulacji gospodarki – tłumaczy Jamka. Przecena z każdą godziną przybierała wczoraj na sile. Po rozpoczęciu handlu na Wall Street WIG20 zaczął tracić ponad 6 proc. Ostatecznie obniżył się o prawie 7,3 proc. i zamknął się na poziomie 2122,55 pkt. Jest najniżej od ponad dwóch lat.