Tym razem bezpośrednią przyczyną pogorszenia nastrojów inwestorów była rekordowa rentowność hiszpańskich obligacji spowodowana brakiem chętnych do kupowania tych papierów. Sięgnęła ona 6,975 proc., a więc otarła się o granicę 7 proc. uważaną za poziom sygnalizujący konieczność udzielenia emitentowi zagranicznego wsparcia.
Jak zwykle w takich okolicznościach na braku zaufania do papierów dłużnych najbardziej ucierpiały banki, które mimo stopniowej wyprzedaży sporo ich jeszcze mają w swoich portfelach. Kursy akcji Societe Generale i BNP?Paribas spadły o ponad 3,5 proc. Przyczyną znaczącej przeceny w tym sektorze było również to, że dolarowe koszty finansowania europejskich banków są obecnie najwyższe od trzech lat.
Po ostrzeżeniu agencji Fitch, że kryzys strefy euro może rozprzestrzenić się na amerykańskie banki, od spadków indeksów zaczęły się też sesje po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego. Przecena byłaby niewątpliwie większa, gdyby nie zaskakująco dobre wiadomości z rynku pracy i z mieszkaniowego. Liczba wniosków o przyznanie zasiłku dla bezrobotnych spadła w minionym tygodniu bardziej, niż prognozowano, a budów domów rozpoczęto w październiku więcej, niż oczekiwano. W dodatku pozwoleń na budowę wydano najwięcej od marca 2010 r.
Na rynkach surowcowych ceny spadły najbardziej od początku listopada. To skutek obaw, że rozprzestrzeniający się kryzys zadłużeniowy w strefie euro doprowadzi w końcu do recesji gospodarczej, a wtedy spadek popytu na surowce jest nieunikniony.