Spadkom nie umknęły także małe spółki. Mieszane nastroje panowały z kolei w regionie i w Europie Zachodniej.
Wśród wtorkowych publikacji makro warto zwrócić uwagę na Indeks nastrojów w gospodarce w strefie euro. Wskaźnik zanurkował z 94,7 pkt miesiąc wcześniej do 93,7 obecnie, czyli poniżej oczekiwań analityków. Powodów pogorszenia nastrojów nietrudno się doszukać: oszczędności fiskalne, podwyżki podatków i obawy o przyszłość nie pozostają bez wpływu na zachowania producentów i konsumentów. Co gorsza, odczyt indeksu na tak niskim poziomie może sugerować recesję w strefie już w IV kwartale 2011 roku.
Sukcesem zakończyła się wyczekiwana przez rynek aukcja włoskich obligacji, pod warunkiem, że już sam wystarczający popyt stał się obecnie dostatecznie doniosłym wydarzeniem, aby określać go mianem „sukces". Rentowność 3-latek skoczyła bowiem do rekordowych 7,89 proc., nie pozwalając inwestorom zapomnieć, co jest głównym kłopotem rynków finansowych. Dodatkowy kopniak w kolano zapewniła graczom giełdowym agencja Moody's, która zapowiedziała w komunikacie, że może obniżyć rating długu 87 banków z Unii Europejskiej.
Wiele pocieszenia nie przyniosły też wczoraj tradycyjnie niezłe w ostatnich tygodniach dane zza oceanu. Szeroki indeks rynku nieruchomości S&P/Case-Shiller spadł o 3,6 proc. w ujęciu rok do roku, czyli o 0,6 pkt proc. bardziej, aniżeli prognozowali ekonomiści. Słaby odczyt potwierdza tylko kulejącą kondycję tej kluczowej dla amerykańskiej gospodarki branży. Być może pewne wsparcie zapewni rozważany przez Fed skup obligacji hipotecznych, jednak i tu sprawa nie jest przesądzona.
Wprawdzie krajowa giełda również ugina się pod presją złych informacji ze świata, ale polska gospodarka wciąż radzi sobie nieźle, jak na zieloną wyspę przystało. Dodatkowo, wsparciem dla GPW może się okazać spory potencjał popytu. Oszczędności gospodarstw domowych, które według NBP sięgają już niemal biliona złotych, mają wyjątkowo konserwatywną strukturę, co może zapewnić w przyszłości sporo paliwa dla zwyżek. Na brak wolnych środków nie powinny narzekać również otwarte fundusze emerytalne, które od stycznia zyskają nowy limit na inwestycje w akcje w wysokości 45 proc. Niewykluczone, że to właśnie OFE okażą się świętym Mikołajem, który w tym roku zapewni inwestorom wzrostowy rajd.