Pod koniec notowań indeks Stoxx Europe 600 zyskiwał 3,9 proc. i zmierzał w kierunku czwartego z rzędu zamknięcia nad kreską. Niewiele gorzej spisywała się giełda w Stanach – tamtejszy indeks S&P 500 rósł o nieco ponad 3 proc., a łącznie przez ostatnie trzy dni zyskał ponad 6 proc.
Z rana nic nie zapowiadało jednak kontynuacji dobrej passy na giełdach. Zanosiło się raczej na powrót minorowych nastrojów, a przyczyną tego stało się cięcie ratingów dla kilkudziesięciu największych banków z USA i Europy przez agencję Standard & Poor's. W wyniku jej decyzji akcje na Starym Kontynencie taniały po ponad 1 proc., a największe straty notowano na akcjach kredytodawców.
Nastroje diametralnie zmieniły się wczesnym popołudniem, gdy do akcji wkroczył Fed wespół z pięcioma innymi bankami centralnymi. Razem ogłosiły obniżkę kosztów dostępności dolarów dla banków komercyjnych w operacjach swapowych. To dobra wiadomość zwłaszcza dla banków ze strefy euro, które w ostatnich dniach miały coraz większe problemy ze zdobyciem dolarów na rynku międzybankowym.
Decyzję banków centralnych ekonomiści pochwalili, gdyż zmniejsza ono ryzyko blokady na europejskim rynku kredytowym. Jednak ich zdaniem w dłuższym terminie żadnych problemów ona nie rozwiązuje.
Inwestorzy przyjęli ją jednak z euforią. Akcje banków w Europie z miejsca ruszyły w górę i na koniec notowań ich indeks rósł już o 4,8 proc. Notowania niektórych banków, jak Deutsche Banku czy Barclaysa, rosły po blisko lub nawet ponad 7 proc.