Poranek nie zapowiadał wzrostów na rynkach. Wczoraj już po zamknięciu sesji w Stanach Zjednoczonych, agencja ratingowa Standard & Poor's poinformowała, że zrewidowała rating 37 banków na całym świecie. Ocena 15 z nich została obniżona. Standard&Poor's tłumaczy, że obniżka nastąpiła po tym jak agencja zmieniła metodologię i kryteria oceny wiarygodności kredytowej instytucji finansowych. Nowy system, który uwzględnia zmniejszoną zdolność do ratowania własnego sektora bankowego przez rządy państw.
Nastroje na rynkach popsuła też wypowiedź szefa eurogrupy Jeana-Claudea Junckera, który stwierdził, że z powodu pogorszenia sytuacji na rynkach finansowych prawdopodobniej nie uda się zwielokrotnić do ok. biliona euro mocy pożyczkowych funduszu ratunkowego EFSF, jak wcześniej planowano.
W południe czasu środkowoeuropejskiego sytuacja jednak się odmieniła. Ludowy Bank Chin obniżył stopę rezerw obowiązkowych o 50 punktów bazowych. Pozwoli to zwiększyć chińskim bankom akcję kredytową. Informacja ta jednak wkrótce została przyćmiona skoordynowaną interwencją sześciu banków centralnych świata. W akcji obniżenia kosztów dostępności dolarów dla banków komercyjnych w operacjach swapowych obok amerykańskiego FEDu oraz Europejskiego Banku Centralnego, interweniowały instytucje narodowe Wielkiej Brytanii, Kanady, Japonii oraz Szwajcarii. To dobra wiadomość zwłaszcza dla banków ze strefy euro, które w ostatnich dniach miały coraz większe problemy ze zdobyciem dolarów na rynku międzybankowym. Interwencja wywołała na rynkach eksplozję radości. Parkiety w Polsce, Europie i Ameryce zaświeciły soczystą zielenią.
Piętnaście minut później opublikowano raport ADP o sytuacji na rynku pracy w USA, który dodatkowo podgrzał i tak już dobrą atmosferę na rynkach. W listopadzie zatrudnienie wzrosło aż o 206 tys., wobec prognozowanych 130 tys. Kolejne dobre dane makro napływające z gospodarki USA sprawiły, że indeksy cały czas utrzymywały się na wysokich poziomach. Według danych NAR liczba podpisanych umów kupna-sprzedaży domów podskoczyła o przeszło 10 proc., a PMI Chicago w listopadzie nieoczekiwanie wzrósł on do 62,6 pkt. z 58,4 pkt. i miał najwyższą wartość od 7 miesięcy.
Taka kumulacja pozytywnych bodźców sprawiła, ze amerykańskie giełdy zakończyły sesję bardzo mocnymi wzorstami. Dow Jones zamknął dzień na 4,24 proc. plusie, Nasdaq wzrósł 4,17 proc., a S&P500 zatrzymał się 4,33 proc. nad kreską.