Nawet mimo wczorajszej popołudniowej zwyżki indeks WIG jest 6 proc. poniżej poziomu z końca listopada. To wyjątkowo słaby wynik, biorąc pod uwagę, że statystycznie grudzień jest jednym z najlepszych dla posiadaczy akcji miesięcy w całym roku. Licząc od 1996 r., po 20 dniach grudnia WIG był średnio 2 proc. na plusie, co mocno kontrastuje z tegoroczną zniżką. Porównywalną do obecnej przedświąteczną słabością rynek akcji cechował się dotąd jedynie dwa razy – w 2002 oraz w 1997 r.
Z punktu widzenia analizy technicznej pozostawanie WIG w tyle za historycznym wzorcem ma znaczenie o tyle, że indeks w ostatnich dniach dotarł do kluczowego wsparcia, jakim jest wrześniowy dołek bessy (36 550 pkt). W razie gdyby ta bariera pękła pod naporem sprzedających, byłaby to oznaka kontynuacji bessy. Zresztą pogłębienie dołków stało się już kilka dni temu faktem na rynku małych spółek, gdzie indeks sWIG80 znalazł się najniżej od kwietnia 2009 r. Nawet gdyby wsparcie zostało ocalone dzięki pojawieniu się upragnionego przez inwestorów rajdu św. Mikołaja (według popularnej definicji jest to zwyżka w ostatnim tygodniu grudnia), to problem polega na tym, że bardzo oddalone są poziomy oporu. Na krótką metę może to co prawda dawać więcej miejsca na ewentualne odreagowanie spadków, ale na dłuższą metę dopiero przebicie oporów świadczyłoby o końcu bessy. Obecnie kluczowe poziomy oporu znajdują się dopiero na wysokości lokalnych szczytów z października i sierpnia (41,7 – 42,2 tys. pkt).