Fiaskiem zakończyły się poniedziałkowe rozmowy komitetu strajkowego z zarządem Zakładów Azotowych Puławy. Związkowcy trzeci dzień prowadzą strajk okupacyjny, który nie ma wpływu na produkcję.
- W poniedziałek dołączyli kolejny strajkujący. Obecnie jest ich około 400 osób – mówi „Parkietowi" Ryszard Szubstarski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego, jednej z największych organizacji w firmie. Związki żądają podwyżki płac o 15 proc., która Puławy kosztowałaby około 30 mln zł. W zakładzie pracuje ponad 3,2 tys. osób, a średnia miesięczna pensja wynosi około 5 tys. zł brutto.
Zarząd Puław godzi się na nią, ale chce wprowadzenia nowej siatki płac i nowego regulaminu przyznawania premii. Na te ostatnie nie chcą zgodzić się związki, bo są przekonane, że większość pieniędzy na podwyżki byłaby przeznaczona dla kadry kierowniczej. – Jak wynika z naszej analizy na stanowiska kierownicze zostanie skierowanych zostałby skierowanych jedynie 12 proc. wszystkich środków – mówi Grzegorz Kulik, rzecznik Zakładów Azotowych Puławy.