Zarząd gdańskiej spółki paliwowej do końca czerwca oczekuje deklaracji co do harmonogramu uruchomienia wydobycia ze złoża Yme, znajdującego się na norweskim szelfie. Lotos ma w nim 20 proc., zaś operatorem jest firma Talisman, która już wielokrotnie opóźniała jego rozruch. Ale wszystko wskazuje na to, że tym razem też nie zamierza się spieszyć. Spółka wykreśliła bowiem ze swoich planów budżetowych na ten rok i przyszły projekt Yme, a także znaczące duże odpisy aktualizacyjne. Takiego samego scenariusza spodziewają się analitycy w Lotosie.
– Wypowiedź prezesa przeczy temu, co pod koniec maja mówił analitykom na konferencji prezes firmy Talisman. Z uwagi na skomplikowanie i niepewność dotyczącą tego projektu operator celowo usunął oczekiwania dotyczące wolumenów produkcji na Yme na najbliższe trzy lata z prognoz i zamierza poinformować rynek jedynie, kiedy produkcja już ruszy – mówi Peter Csaszar z KBC Securities. Na podstawie tych informacji analitycy oceniają, że jest mało prawdopodobne, aby produkcja ruszyła w styczniu 2013 r.
Najwcześniejszym możliwym terminem, który wskazują jest II połowa przyszłego roku, ale nie będą też zaskoczeni jeśli projekt zostanie przełożony na 2014 r. - W związku z możliwością wystąpienia dalszych opóźnień jest niewykluczone, że Lotos będzie musiał zrobić jakieś dodatkowe odpisy, poza tymi, które poczynił już w IV kw. ub. roku. Trudno jednak oszacować wielkość tych odpisów - zaznacza Csaszar. Według szacunków innego analityka odpis mógłby sięgnąć nawet 0,5 mld zł, czyli ponad dwukrotnie więcej niż wyniosło przeszacowanie wartości aktywów Lotosu w IV kwartale.