Źródeł wyraźnie lepszych niż w Europie humorów inwestorów można po części doszukiwać się we wczorajszych danych makro. Mile zaskoczyła krajowa sprzedaż detaliczna. Dynamika wyniosła 7,7 proc. w ujęciu rok do roku, podczas gdy ekonomiści spodziewali się 7,3 proc. Korzystnych danych nie należy jednak przeceniać z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, dobry wynik to po części efekt zdarzeń jednorazowych, a ściślej rzecz biorąc na przykład zakupów RTV w związku z Euro 2012. Po drugie, pojedynczy lepszy odczyt nie zmienia spadkowego trendu, który – biorąc pod uwagę słabnący rynek pracy i niską stopę oszczędności – raczej szybko się nie zmieni. Po trzecie, dobre dane mają też ciemną stronę – nie przybliżają RPP do decyzji o obniżkach stóp procentowych. A te – po ostatnich wypowiedziach członków Rady oraz perspektywach osłabienia krajowej gospodarki pod koniec roku – zostały już przyjęte przez rynek niemal jako pewnik.
Globalne dane makro nie dały wczoraj inwestorom jednoznacznej wskazówki co do kierunku dla rynków. Wprawdzie indeks konsumentów Conference Board wypadł gorzej od oczekiwań, jednak już indeks cen nieruchomości S&P Case-Shiller dał pewne nadzieje. Wzrost cen nieruchomości mieszkaniowych w ujęciu miesiąc do miesiąca w połączeniu z niedawnym zwiększeniem się wolumenu sprzedaży to znak, że kulejący sektor nieruchomości ma szansę stać się kołem zamachowym największej gospodarki świata. Reaktywowana operacja twist ma szansę ten efekt wzmocnić, odsuwając nadchodzące przełamanie cyklu koniunkturalnego w USA.
Tymczasem nastroje w strefie euro znów się pogarszają. Po tym, jak o pomoc finansową poprosił Cypr, rentowność papierów włoskich i hiszpańskich rosła. W nadchodzących dniach inwestorzy będą wyczekiwać decyzji na szczycie przywódców państw UE. Teoretycznie politycy mają na stole sporo kart – unię bankową, wzmocnienie unii politycznej, euroobligacje czy zwiększenie mocy ESM. Praktycznie wszelkie koncepcje uwspólniania ciężaru europejskiego zadłużenia zostaną zapewne storpedowane przez Niemcy. Taki scenariusz dyskontuje też rynek, w czym paradoksalnie jest pewna nadzieja. Jakiekolwiek odstępstwa od negatywnego scenariusza będą miłą niespodzianką, która może stać się pretekstem do wzrostu.