WIG20, który otworzył się na minusie, około godz. 15 był 0,9 proc. na plusie. To, że indeksy mniejszych spółek radziły sobie wyraźnie gorzej, sugeruje jednak, że inwestorzy wciąż nie są gotowi do podejmowania ryzyka. Skupiający małe firmy sWIG80 tracił po południu 0,4 proc., zaś grupujące średnie firmy mWIG40 zyskiwał 0,5 proc.
W Europie Zachodniej największe zwyżki notowały indeksy, które w poprzednich dniach szczególnie mocno traciły. Madrycki Ibex35 po południu zyskiwał 2,1 proc., zaś mediolański FTSE MIB 2,2 proc. Ten ostatni w ciągu trzech poprzednich sesji zanurkował o niemal 10 proc.
To, że indeksy na większości giełd świata szły w górę – wyjątkiem była Azja - choć ze strefy euro i Chin nadal docierały równie pesymistyczne wieści, jak te, które w poprzednich dniach wprawiły inwestorów w panikę, wskazuje, że mamy do czynienia raczej z odreagowaniem, niż początkiem silnego odbicia.
Indeks Ifo, mierzący nastroje niemieckich przedsiębiorców, spadł w lipcu do najniższego od marca 2010 r. poziomu 103,3 pkt, ze 105,2 pkt w czerwcu. To już trzecia z rzędu zniżka tego wskaźnika i to głębsza, niż prognozowali ekonomiści (104,5 pkt).
Wyjątkowo rozczarowujące okazały się też dane o dynamice wzrostu gospodarczego Wielkiej Brytanii. W II kwartale jej PKB skurczył się o 0,7 proc., najbardziej od trzech lat, po spadku o 0,3 proc. w I kwartale. Ekonomiści liczyli się z recesją, ale płytszą. PKB miał spaść o 0,2 proc.