Co prawda premier Hiszpanii Mariano Rajoy nieoczekiwanie stwierdził, że na razie nie ma potrzeby natychmiastowego zgłoszenia się o pomoc wobec znacznego spadku rentowności hiszpańskiego długu, lecz bardziej można to rozpatrywać w kontekście gry politycznej w związku z wyborami regionalnymi 21 października. Decyzja niemieckiego trybunału jest przedostatnim wydarzeniem, na które rynki wyczekiwały w ostatnich tygodniach.
Ostatnim jest oczywiście posiedzenie FOMC i oczekiwania decyzji o uruchomieniu programu QE3. Aż 65 proc. analityków uważa, że dzisiaj wieczorem zostanie ogłoszony program opiewający na kwotę 300 mld USD przeznaczonych na skup obligacji i 400 mld USD skierowanych na rynek hipotecznych papierów dłużnych. Oczekiwania są dosyć spore, więc nie wiem, czy nie będzie pewnego rozczarowania, jeżeli Ben Bernanke ogłosi jedynie zamiar uruchomienia programu w najbliższej przyszłości (czyt. po wyborach prezydenckich w USA). Chińczycy również nie chcą być bierni wobec słabnącej gospodarki i ustami premiera Wen Jiabao zapowiedzieli, że są skłonni do uruchomienia większych planów stymulacyjnych niż dotychczas.
W świetle tych wszystkich doniesień wydaje się, że w najbliższej przyszłości możemy być skazani na wzrosty zarówno na rynkach akcyjnych, jak i surowcowych. Nie doszukujmy się jednak w nich fundamentów, na nie być może przyjdzie pora.