Ostatnia w tym tygodniu sesja ma spore szanse zapisać się w pamięci inwestorów jako dzień, w którym zarobili przyzwoite, choć może nie największe pieniądze. Po ostrożnym początku w kolejnych godzinach indeksy w Europie zaczęły coraz bardziej oddalać się od czwartkowych zamknięć i na półmetku utrzymują wobec nich już całkiem spory dystans. Francuski CAC40 zyskiwał 1,1 proc. Giełda w Londynie rosła o 0,55 proc. Tyle samo zwyżkowała też giełda we Frankfurcie. Wynik giełdy niemieckiej jest szczególnie godny podkreślenia jeśli zestawimy go z gorszymi niż zakładano danymi dotyczącymi sierpniowej produkcji przemysłowej. Była o 1,2 proc. niższa niż w lipcu. Analitycy oczekiwali spadku o 0,5 proc.

Na naszym parkiecie wczesnym popołudniem również królował kolor zielony. WIG 20 rósł o 0,86 proc. do 2390,64. WIG zyskiwał 0,71 proc. do 44152,84 pkt. Na plusach, choć nieco mniejszych, były też indeksy średnich i małych firm a także NCIndex. Na rozczarowującym poziomie były za to obroty. Na półmetku ledwo przekraczały 250 mln zł. Były zatem o kilkanaście procent mniejsze niż dzień wcześniej o tej samej porze.

Niewielka aktywność inwestorów wynika z oczekiwania na kluczowe dla dzisiejszego dnia dane z amerykańskiego rynku pracy. O 14.30 na rynek trafią dane o nowych miejscach pracy w sektorze pozarolniczym we wrześniu. Prognozy zakładają, że przybędzie 112 tys. nowych etatów. W sierpniu ich liczba wzrosła o 96 tys. Jeśli optymistyczne prognozy znajdą potwierdzenie w odczytach, popołudniowa część sesji może być jeszcze bardziej udana dla giełd z całego świata. Taki scenariusz jest prawdopodobny. Kontrakty na indeks S&P 500 zyskiwały na półmetku 0,1 proc.

Najlepszymi inwestycjami pierwszej części piątkowych notowań na GPW, z grona największych spółek, były: PZU (wzrost o 2,4 proc.) i PKO BP (zmiana o 1,6 proc.). Wśród trzech tracących spółek najwięcej, ale tylko 0,4 proc., spadał Lotos. Z mniejszych firm ponad 16 proc. zarabiali właściciele Ipopemy. Przeszło 9 proc. drożał też DM IDMSA. Liderem spadków, tracącym ponad 11 proc., był Krezus.

Na rynku walutowym w Warszawie również dominowały „bycze" nastroje, mimo że notowania pary EUR/USD do wczesnego popołudnia zachowywały się wyjątkowo stabilnie. Euro taniało u nas o 0,2 proc. do 4,0730 zł. Szwajcarski frank zniżkował o 0,3 proc. do 3,3610 zł. Dolar był tańszy o 0,1 proc. i wyceniany na 3,1315 zł.