Istniała obawa, że zwyżki indeksów sWIG80 i mWIG40 miały więcej wspólnego z końcówką kwartału niż z realnym popytem zgłaszanym przez inwestorów. Jednak pierwsze sesje października zdają się rozwiewać te wątpliwości. Popyt na mniejsze spółki, przy wyraźnie większych obrotach, trwa w najlepsze i daje nadzieję, że tak jak to się stało w przypadku dużych spółek indeksy firm o mniejszej kapitalizacji zaatakują w tym roku swoje marcowe szczyty. Jest to o tyle prawdopodobne, że zostało im jedynie pięć procent do osiągnięcia tego celu. Dodatkowo znacząca poprawa w tzw. szerokości rynku na polskiej giełdzie może potwierdzać znaczenie ostatnich zwyżek.

Co ciekawe, z podobnym trendem względnej siły małych spółek mamy od kilku tygodni do czynienia na największych europejskich parkietach. Jest to szczególnie widoczne na giełdzie we Frankfurcie, gdzie indeks średnich spółek MDAX zdołał ostatnio pobić swój szczyt z lipca ubiegłego roku i tym samym wyrównać historyczny rekord hossy z połowy 2007 roku. Trzeba przyznać, że to dość nietypowe zachowanie tak wrażliwego na koniunkturę gospodarczą segmentu akcji w obliczu europejskiej recesji. Być może jest to kolejny sygnał dany inwestorom, który podobnie jak wakacyjna hossa, ma pokazać, że w gospodarce światowej nie będzie tak źle, jak się tego powszechnie oczekuje.

Jednak, moim zdaniem, indeksy akcji nieco przesadziły w dziele udowadniania uczestnikom rynku swoich racji. Jeszcze raz posłużę się analogią do krachu z ubiegłego roku. Jak już wiemy, ten gwałtowny spadek nie stał się początkiem bessy na głównych?rynkach świata, chociaż tak się mogło wtedy wydawać.

Podobnie, ostatnie zwyżki na rynkach akcji mogą nie być jeszcze początkiem wielkiej hossy, nawet jeżeli tak to może teraz wyglądać. Do długiego i trwałego wzrostu na rynkach akcji niezbędne jest przynajmniej śladowe pobudzenie wzrostu gospodarczego. Natomiast mój optymizm w nastawieniu do rozwoju światowej ekonomii jest oparty na założeniu o stagnacji (w przeciwieństwie do recesji), ale nie o odbiciu. Na wyraźne dyskontowanie nowej fali wzrostu gospodarczego jest jeszcze za wcześnie. Z tego powodu, w przeciwieństwie do Polski i Niemiec, amerykańskie indeksy małych spółek, a nawet Nasdaq, zaczęły pokazywać pewną słabość, co może być sygnałem do chwilowego odwrócenia wzrostowego trendu.

Dlatego uważam, że testem prawdziwej siły stojącej za zwyżkami na małych spółkach będzie sposób, w jaki poradzą sobie z korektą, która coraz wyraźniej zaczyna pukać do drzwi amerykańskiej giełdy.