Rozmowy prowadzi na pewno z Lotosem, który posiada 368 stacji paliw. – Proces sprzedaży się toczy. Temat jest przez nas analizowany – ujawnia Mariusz Machajewski, wiceprezes Lotosu odpowiedzialny za sprawy ekonomiczno-finansowe pytany o to, czy Lotos uczestniczy w negocjacjach dotyczących sprzedaży sieci Neste. Ale nie precyzuje czy gdański koncern chciałby kupić całą sieć czy tylko wybrane lokalizacje.
Zakup sieci Neste przybliżyłby Lotos do strategicznego celu, jakim jest osiągnięcie 10-proc. udziału w krajowym rynku detalicznym do 2015 r. Dziś – według danych POPiHN jest to 5,5 proc. Co więcej pod względem liczby stacji przegoniłby sieci BP i Shell znajdujące się dziś odpowiednio na drugim i trzecim miejscu. Przyspieszenie rozwoju już zresztą widać. W ub. r. sieć Lotosu zwiększyła się o ok. 60 stacji. – W tym roku planujemy budowę podobnej liczby obiektów. Na pewno nie będziemy chcieli spowalniać tego tempa w 2013 r. – podkreśla Machajewski. Wyjaśnia jednocześnie, że jakakolwiek transakcja zakupu sieci oznaczałaby niższe wydatki na rozwój organiczny detalu.
Tylko niektórzy analitycy decydują się na szacowanie wartości takiej transakcji. – Podstawowym problemem przy wycenie jest fakt, że nie wiadomo jakie marże rzeczywiście generują stacje tej sieci. Ważne jest też to czy wszystkie działki, na których znajdują się obiekty pozwalają na rozszerzenie biznesu o sklep. Biorąc te dwie niewiadome pod uwagę szacowałbym, że górna wartość takiej transakcji nie powinna przekroczyć 200 mln zł – ocenia Konrad Anuszkiewicz z Ipopemy Seurities.