Gdańska rafineria w przyszłorocznym budżecie nie zakłada znaczących kwot na realizacje projektu wynikającego z porozumienia dotyczącego poszukiwania ropy i gazu wraz z PGNiG. - Przyszły rok to będzie dopiero faza przygotowawcza, gdzie będzie konieczność wykonania dodatkowych badań sejsmicznych i analiz. To będą wydatki idące najwyżej w dziesiątki milionów złotych, więc nie będą miały wielkiego wpływu na nasze finanse – mówi Mariusz Machajewski, wiceprezes Lotosu ds. ekonomiczno-finansowych. Twierdzi, że prawdziwe koszty zaczną się w kolejnych latach, kiedy już dojdzie do wierceń. - Jest to już ostatni etap projektów, zaczynający się po 2-3 latach – podkreśla.

Na razie nie ma decyzji co do tego, jak strony porozumienia podzielą między siebie nakłady inwestycyjne podobnie jak nie znana jest jeszcze wielkość udziałów Lotosu w poszczególnych koncesjach PGNiG. - Może się zdarzyć tak, że nie będziemy musieli płacić za zakup tych udziałów w zamian za większe nakłady inwestycyjne po naszej stronie w przyszłości. Taka praktyka jest w branży stosowana – twierdzi Machajewski.