Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie po raz kolejny nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć. Nie jest to jednak duże zaskoczeniem. Marazm na rynku panuje od dłuższego czasu.  Inwestorzy stronią od handlu akcjami. Tym samym tkwimy w męczącym dla wszystkich trendzie boczny. Co gorsze, na razie nie widać, aby w najbliższym czasie udało się przerwać impas. Nie pomagają ani kolejne publikacje makroekonomiczne, ani też wyniki finansowe spółek za III kwartał.

W czwartek WIG20 rozpoczął notowania od 0,2 proc. O ile jeszcze w pierwszych fragmentach sesji popyt próbował atakować, dzięki czemu wskaźnik 20 największych firm naszego parkietu zyskiwał 0,4 proc. to później do ataku przystąpiła podaż. Im dłużej trwała sesja tym WIG20 znajdował się bliżej poziomu środowego zamknięcia notowań. Końcówka to już przeciąganie linii między popytem a podażą. Z walki tej zwycięsko wyszli optymiści. WIG20 zyskał 0,3 proc. i zakończył notowania na poziomie 2328 pkt. Niewielkie zmiany zanotowały także pozostałe polskie indeksy. mWIG40 stracił 0,25 proc. zaś sWIG80 skończył dzień 0,37 proc. pod kreską. Po raz kolejny rozczarowała statystyka dotycząca aktywności inwestorów. Obroty na całym rynku nieznacznie przekroczyły poziom 567 mln zł.

Inwestorzy w czwartek skupiali się przede wszystkim na wynikach finansowych spółek. PKN Orlen zgodnie z oczekiwaniami w III kwartale zarobił 1,366 miliarda złotych. Nie miało to więc większego wpływ na notowania akcji spółki. Zyskały one 0,95 proc. Z kolei bank BZ WBK w III kwartale miał 334,7 mln zł zysku netto. To wynik słabszy od oczekiwań analityków. Jego akcje potaniały o 0,8 proc. Po raz kolejny taniały także akcje Telekomunikacji Polskiej. Zostały przecenione o niecałe 1,1 proc. Największy spadek w WIG20 zaliczył Boryszew. Jego akcje straciły 1,85 proc.

Nie tylko jednak GPW wpadła w marazm. Podobne nastroje dało się zaobserwować również na innych europejskich rynkach. Większość indeksów w Europie Zachodniej zanotowała w czwartek niewielkie zmiany.

Na rynku walutowym po mocniejszym umocnieniu złotego na początku dnia, końcówka nie była już tak udana. Za dolara po południu trzeba było zapłacić 3,19 proc. o 0,3 proc. mniej niż w środę. Euro również potaniało o 0,3 proc. do 4,14 zł.