Druga połowa sierpnia przyniosła zdecydowanie lepsze otoczenie makroekonomiczne i polityczne. Obiektywnie rzecz ujmując, otoczenie było gorsze, ale to właśnie w takich sytuacjach złoto zyskuje. Przede wszystkim należy wskazać na zapowiedź interwencji Stanów Zjednoczonych w Syrii. Deklaracja prezydenta Baracka Obamy wspierała cenę złota, hossa ta nie trwała jednak długo, bo tylko do czasu, gdy Biały Dom zapowiedział wcześniejsze konsultacje z Kongresem. Złoto na krótki czas przekroczyło barierę 1400 USD za uncję, pchnięte słabszymi danymi z amerykańskiego rynku pracy, tydzień zakończyło jednak poniżej tej ceny, bez zmian w stosunku do początku tygodnia. Kruszcowi zaszkodziła zapowiedź konsultacji z Kongresem w sprawie interwencji w Syrii.

Kłopoty w Syrii, czyli na Bliskim Wschodzie, nie mogły nie wpłynąć na cenę ropy naftowej. Drożała przede wszystkim ropa Brent stanowiąca podstawę do określania cen ropy z rejonu Zatoki Perskiej. Na koniec tygodnia notowana była po 116 USD za baryłkę, czyli 3,8 proc. wyżej niż tydzień wcześniej. Wolniej rosła cena amerykańskiej ropy WTI. W jej przypadku czynnikiem hamującym wzrost ceny była informacja o rosnących zapasach.

Zakończył się natomiast wzrost na rynkach metali przemysłowych.