Indeks S&P 500 zwyżkował do 1759 pkt, czyli historycznego maksimum. Co więcej, wiele przemawia za tym, że przynajmniej do przyszłego tygodnia zwyżki się utrzymają. Wskazuje na to rosnące przekonanie rynku o kontynuacji napływu taniego pieniądza z Fed przynajmniej do marca przyszłego roku. Warto również spojrzeć na techniczne analogie do poprzednich okresów poprzedzających korektę. Procent spółek z S&P 500, dla których RSI(14) znajduje się powyżej poziomu 70 (dla interwału 1d), obecnie wynosi 13, natomiast w bieżącym roku, zanim indeks zaczynał spadać, było to wyraźnie ponad 20 proc.
Podobnie jak liczba spółek, dla których ceny akcji znajdują się powyżej 200-okresowej średniej kroczącej – obecnie 84,4 proc., podczas gdy przed poprzednią korektą ponad 90 proc. Wczesnym zwiastunem zbliżania się korekty może być natomiast wzrost do 84 proc. odsetka spółek, których ceny akcji przewyższają 50- okresową średnią kroczącą. W ostatnich trzech przypadkach (inaczej było jedynie we wrześniu br.) dopiero po kilkunastu sesjach następowała korekta. Sugerując się więc analogiami do poprzednich okresów poprzedzających korektę, nadejście spadków S&P 500 jest kwestią kilku lub kilkunastu sesji.