Mimo niemrawego startu w wykonaniu popytu z każdą kolejną godziną handlu kupujący poczynali sobie coraz śmielej. Swoją dominację ostatecznie potwierdzili na finiszu notowań, gdy uaktywnił się popyt na akcjach największych spółek. Rodzime indeksy zostawiły w tyle rozwinięte rynki, gdzie tym razem najwyraźniej zabrakło impulsów do kupowania akcji. Nie najlepsze nastroje inwestorów na giełdach to efekt wyprzedaży, która miała miejsce na amerykańskim rynku akcji. Inwestorzy negatywnie przyjęli stanowisko Fedu, że będzie „cierpliwie" czekać na odpowiedni moment do podwyższenia stóp procentowych w USA.
Mobilizacja popytu w Warszawie, mimo niesprzyjającego otoczenia rynkowego, może sygnalizować, że rynek jest na dobrej drodze do zakończenia zimowej korekty, która w ostatnich tygodniach poczyniła poważne straty w portfelach graczy. Inwestorzy najwyraźniej zawierzyli najnowszym rekomendacjom rodzimych brokerów wskazującym na potencjał wzrostowy polskiego rynku akcji.
Wśród największych spółek wchodzących w skład WIG20 najlepiej zaprezentował się Synthos, kontynuując dynamiczne zwyżki z poprzedniej sesji. Czwartkową zwyżkę rodzimych indeksów zawdzięczamy jednak przede wszystkim odbiciu notowań spółek wydobywczych oraz Orlenowi. Popyt uaktywnił się także na walorach PZU i spółek energetycznych. Na drugim biegunie, wśród najmocniej przecenionych firm, znalazły się Pekao i Eurocash.
Nieco słabiej wypadły małe i średnie spółki, choć nie wszyscy gracze mogą mieć powody do narzekań. Najefektowniejszą 11-proc. zwyżkę zanotowała Czerwona Torebka, ale trzeba mieć na uwadze, że jej kurs był ostatnio mocno rozchwiany.
Złoty wyraźnie umocnił się względem głównych walut. Na koniec notowań za euro płacono 4,21 zł, a dolar wyceniany był na 3,72 zł.