Rodzime wskaźniki poruszały się zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez największe europejskie parkiety, gdzie w zdecydowanej większości przypadków dominował kolor czerwony, choć niewielka skala spadków każe przypuszczać, że to jedynie niewinna próba realizacji zysków po solidnych zwyżkach z ostatnich tygodni, które wyniosły indeksy rozwiniętych rynków akcji na nowe historyczne szczyty. Ostatecznie dzięki wzmożonym zakupom w końcówce sesji warszawskim indeksom udało zamknąć się na niewielkich plusach. Indeks WIG20 zakończył dzień wzrostem o 0.27 proc. i wyniósł 2341,68 pkt.,natomiast  indeks szerokiego rynku zyskał 0,04 proc.

Inwestorzy nie otrzymali żadnych mocnych argumentów przemawiającym za kupnem akcji. Nie pojawiły się tez żadne istotne czynniki, które zachęciłyby graczy do ich wyprzedaży. Zgodnie z oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Wrażenia na inwestorach nie mogły także zrobić dane z amerykańskiego rynku pracy. Wzrost zatrudnienia w USA okazał się zbieżny z prognozami analityków.

Wśród największych spółek wchodzących w skład WIG20 największym wzięciem cieszyły się papiery JSW, które w trakcie ostatnich sesji podlegały silnym wahaniom w związku z trudną sytuacją spółki, w której trwa strajk pracowników. Popyt uaktywnił się także na walorach największych banków - Pekao i PKO BP. Na drugim biegunie, wśród najmocniej przecenionych firm, znalazły się spółki energetyczne. Przecena nie oszczędziła także wybranych banków. Przy czym pozbywano się jedynie papierów instytucji, które mogą najwięcej stracić na proponowanych przez KNF zmianach dotyczących portfela kredytów walutowych, jak Getin Noble czy Millennium.

Nieco słabsze nastroje zapanowały w segmencie spółek o mniejszej kapitalizacji wchodzące w skład mWIG40 i sWIG80. Nie zabrakło jednak spółek, na których inwestorzy mogli porządnie zarobić. Najefektowniejszą zwyżkę zanotował Ursus, którego akcje poszybowały aż o 8 proc.