Mimo wzrostowego początku notowań kolejne godziny sesji przyniosły handlu na warszawskiej giełdzie przyniosły pogorszenie nastrojów. W rezultacie główne indeksy GPW zjechały pod kreskę. Zwiększona aktywność sprzedających miała związek z ogólnym pogorszeniem nastrojów na pozostałych rynkach akcji. Po ostatniej fali zwyżek część graczy postanowiła zrealizować zyski nie czekając nawet na popołudniową konferencję Europejskiego Banku Centralnego, która miała być w czwartek wydarzeniem dnia na rynkach. Tymczasem władze banku tym razem niczym nie zaskoczyły – zarówno stopy procentowe , jak i skala programu skupu aktywów pozostały bez zmian.
Cześć europejskich parkietów ostatecznie odrobiła jednak straty, czego niestety nie można o krajowym rynku. częściowo można zrzucić winę na spadające ceny surowców, które w drugiej połowie dnia zaczęły korygować przedpołudniowe, dynamiczne zwyżki. To pokazuje, że przystanek krajowych indeksów w trwającej od lutego fali zwyżek może być nieco dłuższy niż jeszcze do niedawna sądzono. Tym bardziej, że na GPW wystartował właśnie sezon publikacji wyników na I kwartał, który, jeśli wierzyć prognozom analityków, nie zapowiada się zbyt optymistycznie, zwłaszcza, jeśli chodzi o największe spółki z indeksu WIG20.
Krajowym indeksom mocno ciążyły taniejące walory największych banków – PKO BP i Pekao - oraz PKN Orlen. Przed sesją paliwowy koncern opublikował wyniki za I kwartał, które nieco najwyraźniej rozczarowały inwestorów. W drugiej części sesji sprzedający uaktywnili się również na papierach KGHM, co miało istotny wpływ na końcowy wynik sesji. Przecenie skutecznie oparły się za to akcje PGNiG i mniejszych banków wchodzących w skład WIG20.
Lepsze nastroje zapanowały w segmencie małych i średnich spółek. Na uznanie zasługuje zwłaszcza bardzo dobre zachowanie spółek z mWIG40. Większość z nich zakończyła sesję na plusie, przy czym w kilku przypadkach była to efektowna kilkuprocentowa zwyżka.