Wówczas indeks blue chips stracił prawie 200 pkt. W ciągu ostatnich sześciu sesji WIG20 stracił „zaledwie" 74 pkt.
Na starcie sesji nic nie wskazywało jednak na to, że na koniec dnia znów indeksy na GPW będą świeciły na czerwono. W pierwszej godzinie handlu wszystkie warszawskie wskaźniki znajdowały się nad kreską. Zwyżki nie były jednak wyraźne. WIG20 rósł maksymalnie o 0,24 proc. W kolejnych godzinach handlu przewaga niedźwiedzi nie podlegała już dyskusji, ostatecznie WIG20 stracił 1,2 proc. i zatrzymał się na poziomie 1892 pkt. Po raz kolejny najlepiej prezentowały się najmniejsze spółki. sWIG80 stracił 0,1 proc.
W ciągu dnia WIG20 znajdował się nawet poniżej wsparcia na 1892 pkt. Rzutem na taśmę udało się jednak uratować poziom, który w ciągu ostatnich kilku tygodni był kilkakrotnie testowany. Kolejnym celem niedźwiedzi wydaje się być zakres 1850 pkt, wyznaczony przez połowę dużej białej świecy z 3 marca.
Czerwień na giełdzie w Warszawie kontrastowała z zielenią, którą obserwowaliśmy w środę na innych zachodnioeuropejskich rynkach. W momencie zakończenia handlu na GPW główne indeksy giełd w Paryżu, Frankfurcie, Londynie i Madrycie znajdowały się na około 0,5-proc. plusach. Niewielka zmienność na tych rynkach świadczy o tym, że spora część inwestorów wstrzymała się z podejmowaniem decyzji do wieczornego komunikatu Fedu. Większość ekonomistów nie spodziewa się jednak zmian stóp procentowych.
Z grona WIG20 najmocniej straciły w środę akcje banków: BZ WBK, Pekao i PKO BP.