Sesje poniedziałkowa i wtorkowa, zakończyły się wzrostem notowań WIG20. Dobrą passę udało się potrzymać również w środę, choć nie było łatwo. Do południa wskaźnik największych spółek utrzymywał się w okolicach punktu odniesienia, popyt uaktywnił się dopiero w ostatnich godzinach handlu, i w efekcie na finiszu portfel blue chips rósł o symboliczne 0,16 proc. do 1758 pkt. Trzydniowa seria zwyżek daje powody zadowolenia, ale analiza zachowania indeksu w szerszym horyzoncie szybko ten optymizm studzi. WIG20 w dalszym ciągu nie domknął pobrexitowej luki spadkowej (24 czerwca - red.) i nadal odstaje od indeksu, którego zachowanie - przynajmniej w teorii - powinien wiernie naśladować. Chodzi oczywiście o szeroki wskaźnik rynków wschodzących MSCI Emerging Markets, będący tradycyjnie punktem odniesienia dla polskiej giełdy.

W środę nie najlepiej radził sobie szeroki rynek GPW. Notowania mWIG40 lekko zyskiwały, ale sWIG80 świecił na czerwono.

Najlepszą inwestycją na rynku podstawowym były akcje Hawe, zyskujące nawet blisko 30 proc. O kilkanaście procent drożały papiery Lubawy. Do najgorszych spółek zaliczał Komputronik, który dzień wcześniej brylował.

W trakcie sesji dziesięć spółek wspięło się na – co najmniej – roczny szczyt. W tym gronie znajdują się m.in. JSW, Boryszew, Emperia, Synthos i Marvipol. Analogicznie, na rocznym dołku znajdują się kursy trzech firm: Agory, Termorexu i Mostostalu Zabrze.

W poniedziałkowym i wtorkowym kalendarium zabrało figur, które mogłyby wstrząsnąć nastrojami na globalnych rynkach. W środę zrobiło się zdecydowanie ciekawiej. Rano poznaliśmy decyzję Banku Japonii, który pozostawił stopy procentowe na dotychczasowym poziomie, ale zmienił zasady trwającego skupu aktywów. Ruch spodobał się zarówno inwestorom w Japonii (Nikkei 225), jak i w Europie, gdzie główne indeksy takie jak DAX czy CAC-40 świeciły soczystą zielenią. Wieczorem kształt swojej polityki pieniężnej ogłosiła amerykańska Rezerwa Federalna.