Słabe  zachowanie WIG20 oraz zatrważająco niska aktywność inwestorów nie wnoszą niczego dobrego do obrazu rynku. To jasne, że w takich warunkach trudno o bycie optymistą. Drożejących blue chips, jest dziś jak na lekarstwo. Dominuje czerwień, najmocniej tracą PGE oraz PZU.

Miniony udany tydzień  w wykonaniu WIG20 (+1,6 proc.), pozwolił przerwać pięciotygodniową serią spadków. Wczorajsze cofnięcie (-1,27 proc.) oraz dzisiejsza poprawka, ponownie przypominają o szerszej, podażowej perspektywie: WIG20 w dalszym ciągu nie domknął bowiem pobrexitowwej luki spadkowej (24 czerwca - red.) i nadal odstaje od indeksu, którego zachowanie - przynajmniej w teorii - powinien wiernie naśladować. Chodzi oczywiście o szeroki wskaźnik rynków wschodzących MSCI Emerging Markets, będący tradycyjnie punktem odniesienia dla polskiej giełdy.

W szerszym horyzoncie, nadzieją jest jedynie szeroki rynek, choć i ten w tym tygodniu zawodzi i to na całej linii. Dziś, podobnie jak wczoraj mWIG40 jak i sWIG80 świecą na czerwono.

Promyczek optymizmu stanowi jedynie statystyka spółek notujących ekstrema cenowe.  Aż 11 firm z rynku podstawowego wspięło się dziś na – co najmniej – roczne maksima. Są to m.in. Amica, GTC, Projprzem oraz Toya. Analogicznie na rocznym dnie znajdują się wyceny tylko czterech firm: Invisty, Private Equity Managers, Termorexu i wspomnianej na wstępie PGE.

We wtorkowym kalendarium brakuje figur, które mogłyby wstrząsnąć nastrojami na globalnych rynkach. Ubiegły tydzień zdominowały banki centralne, dziś tematem numer są kłopoty Deutsche Banku oraz debata prezydencka w USA pomiędzy Donaldem Trumpem i Hilary Clinton. Na zachodnioeuropejskich rynkach dominuje dziś podaż. Najmocniej traci niemiecki DAX. Niewiele lepiej radzi sobie włoski FTSE-MIB.