Piotr Neidek, DM mBank

Środowa sesja okazała się pożywką dla niedźwiedzi i nawet niskie otwarcie nie zachęciło graczy do wyprowadzenia wzrostowej kontry. Od początku notowań inicjatywę przejęła podaż, która konsekwentnie zepchnęła notowania kluczowych indeksów w okolice zeszłotygodniowych minimów a nawet niżej. Najgorzej prezentuje się WIG, który nie zdołał utrzymać się nad kluczowym poziomem 48k i finiszując dzień poniżej 48000 otworzył sobie drogę na południe. Na szczęście WIG20 wybronił się nad zeszłotygodniową podłogą sprawiając, iż byki z Książęca 4 mają jeszcze szansę na uratowanie tego, co zbudowały w poprzednim miesiącu. Patrząc na wykres WIGu i analizując linię obrony poprowadzoną przez kluczowe maksima z ostatnich 3 miesięcy okazuje się jednak, że indeks zatrzymał się na wysokości skośnego wsparcia i jeżeli w najbliższych dwóch dniach udałoby się powrócić oraz utrzymać benchmarkowi nad psychologiczną barierą 48k, wówczas wczorajsza przecena mogłaby się okazać jedynie formą korekty a nie nowym spadkowym impulsem. Na taką możliwość wskazuje zachowanie się WIG20, który schodząc w okolice 1760 dokonał testu godzinowej dwusetki, strefy 61.8% ostatniej zwyżki oraz strefy dziennych EMA. Na wykresie godzinowym uwidoczniła się struktura klasycznego zygzaka a-b-c, dzięki czemu dzisiaj głos powinny zabrać byki i powalczyć o odbicie. Aby jednak okazało się one czymś więcej niż lokalną korektą w tworzącym się spadkowym układzie, to wymagana jest pomoc walutowych byków gdyż bez umocnienia się złotego szansa na zwyżkę WIGów będzie mocno utrudniona.

Adrian Górniak, DM BDM

Pierwsza sesja listopada była pokazem siły niedźwiedzi. Główne indeksy warszawskiego parkiety zaświeciły mocnym kolorem czerwonym. WIG20 stracił 2,7%, a mWIG40 spadł o 2,8%. Na dużym minusie zamknął się również sWIG80. Warto zwrócić uwagę, że wśród blue chipów jedynie LPP zanotowało wczoraj wzrost. Krajowy rynek był wczoraj dołowany przez większe europejskie indeksy – warto wspomnieć, że DAX zanotował zjazd o 1,5%, a CAC40 o 1,2%. Pocieszenia trudno było również szukać za oceanem, gdzie główne indeksy chyba coraz mocniej odczuwają atmosferę zbliżających się wyborów prezydenckich (Nasdaq spadł o 0,8%, a S&P500 o 0,7%). W Azji odpoczywali dziś inwestorzy w Japonii, w Chinach SCI zyskał 0,7%. Na rynku terminowym utrzymują się słabsze nastroje – kontrakty na DAX oraz amerykańskie indeksy lekko zniżkują. Po spadkach z ostatnich dni (blisko -8% w ciągu 5 sesji) delikatnie odbija ropa, zyskuje również miedź. Z kalendarza makro należy wyróżnić przede wszystkim decyzję ws. stóp procentowych oraz odczyt PMI dla sektora usług w Wielkiej Brytanii, za oceanem opublikowany zostanie m.in. raport Challengera oraz garść danych z tamtejszego rynku pracy. W kraju rozpędza się sezon wyników kwartalnych – dziś raportami pochwaliły się m.in. ING (powyżej konsensusu), Śnieżka oraz Benefit. Z technicznego punktu widzenia WIG20 mocno wyłamał się ze wzrostowego kanału z ostatnich dni, co przy zwiększonym wolumenie może nie wróżyć niczego dobrego. Pytanie natomiast czy nerwowość w USA się utrzyma, ponieważ to amerykańskie rynki mogą w najbliższych dniach najmocniej wpływać na zachowanie giełd w pozostałych krajach. Najbliższym wsparciem dla WIG20 jest pułap 1750 pkt.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street w środę musiała podjąć decyzję – indeks S&P 500 wraca nad przełamane wsparcie na poziomie 2.119 pkt., czy potwierdza przełamanie i daje sygnał sprzedaży? W środę zakończyło się posiedzenie FOMC. Było to posiedzenie, po którym nie odbyła się konferencja prasowa Janet Yellen, szefowej Fed. Stopy procentowe nie wzrosły, bo Fed tuż przed wyborami prezydenckimi nie mógł zrobić takiej niespodzianki. W komunikacie nie znalazło się nic nowego. Fed w zasadzie potwierdził, że sytuacja dojrzała do podwyżki stóp, ale na razie jeszcze się wstrzymuje (w domyśle: przed wyborami). Indeksy na Wall Street od początku sesji spadały. Nie były to spadki duże, ale jednak po publikacji komunikatu FOMC indeks S&P 500 tracił już blisko 0,7%, a NASDAQ blisko jeden procent. Powodem był dalszy wzrost poparcia dla Donalda Trumpa w sondażach oraz kolejny, duży spadek ceny ropy. Jak zwykle w końcówce sesji indeksy zaczęły się podnosić, ale tym razem ta sztuka bykom się nie udała. Indeks S&P 500 stracił 0,65% i potwierdził sygnał sprzedaży. GPW w środę rano zareagowała nieoczekiwanie dość panicznie na rozwój sytuacji na giełdach i w amerykańskiej polityce. WIG20 szybko stracił ponad półtora procent. Blisko półtora procent tracił też MWIG40. Być może oprócz amerykańskiej polityki nieco szkodziło to, że w październiku indeks PMI dla polskiego przemysłu nieoczekiwanie i mocno spadł. Oczekiwano wzrostu z 52,2 na 52,9 pkt., a tymczasem indeks spadł do 50,2 pkt., czyli ulokował się tuż nad poziomem 50 pkt. oddzielającym recesję od rozwoju. Indeksy przed rozpoczęciem sesji w USA zaczęły testować sesyjne dno, które w końcu przełamały, co doprowadziło do mini-paniki. Ta mini-panika zamieniła się na w pełnej skali przecenę. WIG20 stracił 2,7%, a MWIG40 nawet więcej, bo 2,82%. Nie było to sesyjne dno. Obrót znacznie wzrósł potwierdzając kierunek indeksów. Pojawiły się też wstępne sygnały sprzedaży. Można powiedzieć, że GPW jeszcze w poniedziałek bezpodstawnie wierzyła w pewną wygraną Hillary Clinton, a w środę uwierzyła w wygraną Donalda Trumpa. Reakcje są zdecydowanie przedwczesne, bo nic jeszcze nie jest przesądzone. Dlatego też zakładam, że dzisiaj inwestorzy opanują nerwy i indeksy trochę odbiją, ale niepewność z nami pozostanie do 8.11.